- Wiesz? Mój brat to bardzo czuły człowiek. To wielkie nieszczęście, że nie może mieć rodziny i własnych dzieci. Mówię ci, jak on kocha te maleństwa - Celina rozczula się, a oczy jej błyszczą od łez. - No cóż, nie będzie biedakowi dane. Taki mężczyzna bez kobiety, dzieci to ni pies, ni wydra - powtarza opinię księdza na temat powołania. Zaczynam jej się bacznie przyglądać, bo niby czemu ma służyć ta ckliwa opowieść o niespełnieniu człowieka, który powinien być spełniony... Fragment