Być może gdyby nie film, nie trafiłabym jeszcze długo na tę książkę. A byłaby to wielka szkoda.
Pomiędzy nami góry to historia dwójki ludzi w średnim wieku, których czas, okoliczności, przeznaczenie, burza śnieżna i atak serca pilota posyłają w miejsce otoczone górami, śniegiem i lodem. Bez jedzenia, bez wody, bez tego wszystkiego co mogłoby uczynić z ich „wyprawy” coś mniej trudnego czy skomplikowanego. W wypadku awionetki Ashley łamie kość nogi, a Ben żebra. Jako ochronę może służyć im podstawowy sprzęt do wspinaczki jaki miał przy sobie Ben, jego zdrowy rozsądek, wiedza oraz niesamowita chęć przetrwania obojga.
Książka to opowieść o granicach jakie człowiek może pokonać, o celu, któremu jest w stanie podporządkować wszystko, o odpowiedzialności za drugiego człowieka. O wartościach naczelnych, o miłości i rodzinie, a także o przyjaźni rodzącej się niespodziewanie.
Pomiędzy nami góry to książka pisana przez mężczyznę z perspektywy mężczyzny, ale myli się ten, kto sądzi, że to sucha opowieść pozbawiona uczuć i emocji. Dawno nie czytałam czegoś tak pięknego w sferze emocjonalnej. Czegoś co nie jest sztucznym, przesadnie rozemocjonowanym, niemal sztucznym opisem miłości łączącej dwójkę ludzi. Opowieść o miłości mężczyzny i kobiety opowiedziana od momentu kiedy on miał odwagę spojrzeć na nią podczas treningu, po moment kiedy ich drogi rozeszły się. Najważniejsze fragmenty opowiedziane i nagrane na dyktafon, to swoiste pożegnanie Bena, ukłon w stronę kochanej kobiety, wspomnienie, które nigdy nie uleci z pamięci.
Bardzo udana książka. Choć nie trzyma czytelnika w napięciu, nie można się od niej oderwać, wciąga i nie pozwala na porzucenie lektury.
Zaskoczył mnie Pan Charles Martin.
Mam nadzieję, że nie po raz ostatni.
Polecam z całego serca, warto poznać granice ludzkiej desperacji i miłości.