Opinia na temat książki Śmierć w transsyberyjskim ekspresie

Ta książka jest jak fretka imieniem Rasputin.

Olga Puszkina pracuje jako dróżniczka, ale jej marzeniem jest zostanie wielką pisarką. Na co dzień mieszka z leniwym ojcem, którego głównym zajęciem jest narzekanie i picie alkoholu, kolejność dowolna. I tak Oldze mija dzień za dniem, ekspres transsyberyjski za ekspresem, aż tu nagle z jednego z nich wypadają na nią zwłoki. Ofiarą okazuje się być amerykański turysta, a do rozwiązania śledztwa oddelegowany zostaje dawny znajomy Olgi, sierżant Maruszkin. Takiej okazji młoda pisarka przegapić nie może! Kto jak nie Olga Puszkina będzie w stanie rozwiązać sprawę tego morderstwa, szczególnie, że sierżant Maruszkin ląduje w areszcie podejrzany o właśnie tę zbrodnię?

Agatha Christie w okowach zaśnieżonej tajgi? Ci ludzie od blurbów to czasami wstydu nie mają :) Książka Farringtona jest przede wszystkim przaśna i pełna stereotypów, co momentami aż bolało przy słuchaniu. Facet z setek imion, jakie można nadać zwierzęciu, wybrał Rasputina - śmiechom nie było końca! Intryga kryminalna też nieciekawa i przewidywalna. Ogólnie – meh.