Podczas zgłębiania historii Republiki Dominikany XX wieku, moją uwagę zwróciły przede wszystkim dwie powieści: "Czas Motyli" (zekranizowana z udziałem Salmy Hayek) i "Święto Kozła". Pierwszą określiłabym jako rewolucyjnie kobiecą, a drugą brutalnie męską. Mario Vargas Llosa stworzył bardzo spójny portret dyktatora Rafaela Trujillo, otaczającej go społeczności i rzeczywistości, a także uwzględnił migawki tego, co nastąpiło po epoce rządów owego zbrodniarza. Książka została podzielona na kilka opowieści tworzących jedną całość. W związku z tym, podczas czytania, miewałam nadzieję, że za kilka stron choć przez chwilę odetchnę od serwowanego przez autora tsunami okrucieństwa, ale było to złudne. Brutalność jednego rozdziału, okazywała się niczym wobec zbrodni i bezwzględności kolejnych. Do przeczytania tej lektury trzeba się przygotować, gdyż do lekkich nie należy.