Czy problemy w dzieciństwie usprawiedliwiają później dokonywane zbrodnie? Co wpływa na to, że młodzi ludzie są bardziej podatni na manipulacje? I wreszcie czy pomocników bestii z Houston nazwiemy m*rdercami, czy ofiarami?
Na część z tych pytań znajdziecie odpowiedzi w książce ,,Uczeń seryjnego mordercy”. Na pozostałe z nich musicie odpowiedzieć sobie sami, już po lekturze. Przyznam szczerze, że we mnie ta historia wzbudziła sprzeczne emocje.
Z jednej strony przytłoczył mnie ogrom okrucieństwa, z którymi niestety mieli styczność Ci wszyscy młodzi chłopcy, którzy stracili życie. Natomiast z drugiej strony byłam zła, że nikt nie zauważył sygnałów, które wysyłał Henley. Szukał pomocy, ale nikt mu nie uwierzył, przez co zatracił się w tej manipulacji.
Oczywiście to, czego się dopuścił, należy z całą stanowczością potępić, ale można było temu zapobiec. Mógł to zrobić on sam, ale też osoby z jego otoczenia, które zauważyły pewne zmiany. Dlatego ciężko jest mu przypisać jedną łatkę - kata, bądź ofiary.
Mocno zagłębiamy się tutaj w aspekty psychologiczne i umysły oprawców. Czym kierują się drapieżcy sek*ualni i jak się przed nimi uchronić? To wszystko przeraża i otwiera oczy.
Ciężko czytało mi się ten reportaż głównie ze względu na ogromny ładunek emocjonalny, który ze sobą niósł. Wszystkie te zbr*dnie były bestialskie, ale serce złamała mi historia chłopca, który ,,umierał dwukrotnie”. Niewyobrażalne. Nieludzkie. Chore.
Niestety miałam też wrażenie, że niekiedy autorki chciały przekazać ,,za dużo” i pewne wtrącenia były niepotrzebne. Wybijały z rytmu i nieco ostudzały zainteresowanie czytelnika. Niemniej jednak widać tutaj ogrom włożonej pracy w research i dokładne przygotowanie się do przekazania tematu. Na końcu książki znajdziemy też przerażające załączniki i wskazówki, na co należy zwrócić uwagę, by uniknąć manipulacji.