Ufff! Po dwóch miesiącach w końcu dobrnąłem do końca. Czytając tę książkę odniosłem wrażenie, że cofnąłem się dwie dekady wstecz. Znów jestem na studiach i czytam książkę naukową napisaną przez jednego z profesorów, którą „koniecznie” trzeba znać, gdyż na egzaminie na pewno będą z niej pytania. 320 stron drobnym maczkiem, z czego 40 stron to przypisy, dodatkowo, jak na złość, umieszczone na końcu książki, żeby lektura sprawiała jeszcze mniej przyjemności.
Zastanawiam się, do kogo może ona być adresowana. Na pewno nie do takiego laika jak ja, który po prostu lubi czytać o wikingach i uwielbia czasy wczesnego średniowiecza, ale w mniej formalnej, zbeletryzowanej formie. Myślę, że nawet ktoś luźno interesujący się takową tematyką, nie byłby się w stanie wciągnąć w lekturę, a tym bardziej mieć z niej jakąkolwiek przyjemność. Uważam, ze jest to typowa praca naukowa napisana przez jednego akademika dla wąskiego grona jemu podobnych akademików w bardzo naukowym stylu. Co dla przeciętnego Kowalskiego może być ciekawego w informacji, ile wody czy pokarmu suchego dziennie potrzebował koń, osioł, wół czy inny muł w czasach wikingów? Ile mógł udźwignąć i ile kilometrów przejść dziennie z takim czy innym obciążeniem? Takie informacje mogą być przydatne tylko komuś, kto dogłębnie interesuje się takową tematyką, ma ogromną wiedzę na ten temat i chciałby ją jeszcze poszerzyć.
Czytanie szło mi strasznie opornie. Autor przedstawia nam same suche fakty, dodatkowo prawie na każdej stronie podkreślając, że są to w większości domysły, gdyż brak jest konkretnych informacji na poparcie takiej czy innej tezy. Mamy tu masę dat, nazw, tytułów poszczególnych dzieł tamtego okresu, imion władców, lata ich panowania itd. A wszystko to podane w mało przystępnej dla mnie formie.
Podsumowując, jest to ciężka i żmudna lektura z masą nieistotnych dla laika informacji. Napisana suchym, akademickim językiem dla bardzo wąskiego grona odbiorców. Oczywiście nie można odmówić autorowi ogromu pracy, jaki włożył w napisanie tej książki, ale forma, w jakiej to zrobił jest dla mnie nie do przyjęcia.