Jakaż różnica w porównaniu do "Śmierci bogów". Tutaj bohaterowie są zaledwie marionetkami, właściwie nie posiadają własnej osobowości - ciągle ktoś lub coś nimi powoduje. W sumie refleksja nie tak znowu niecodzienna - jakże łatwo jset człowiekiem manipulować. A nasze własne sprawy, w oglądzie subiektywnym najważniejsze na świecie, są tylko drobnym wycinkiem, pyłkiem w perspektywie wszechświata. Niemniej, spójność całej serii jest zachowana, to ten sam świat i takie same rządzą nim prawa. Tylko szkoda, że tlumaczenie jakieś takie jakby pośpieszne, niedopracowane, czasem zgrzyta.