Za sobą mam już 5 książek pana Tomasza Kieresa. Każda z nich zrobiła na mnie dobre wrażenie, bo w każdej z jego powieści mogłam znaleźć coś dla siebie. Zawsze jednak miałam problem z wystawieniem końcowej oceny, bo nie chciałam, by to, co piszę, sprowadzało się jedynie do ilości gwiazdek, które nie zawsze pokrywały się z tym co napisałam. Dzisiaj ze spokojem mogę napisać, że moje wrażenia odzwierciedlenie mają nie tylko w recenzji, ale i w ocenie.
Iga jest początkującą aktorką, której udało się zaczepić w jednej z polskich telenoweli. Nie jest to jej szczyt marzeń, ale ciągle wierzy, że już niebawem jej właściwy moment w końcu nadejdzie. Adam z zawodu jest nauczycielem. Jego życie nieco się zmienia, kiedy na podstawie jednego z jego scenariuszy powstaje serial. Jak można się domyślić, ta dwójka spotyka się na planie filmowym. Ona jest po długoletnim, dość medialnym związku z aktorem. On natomiast jest wrażliwym mężczyzną, który po kilku nieudanych związkach szuka stałości w swoim życiu. Czy ludziom z dwóch różnych światów uda się stworzyć związek?
Staram się wystrzegać takich słów w opiniach, bo mnie samej często takie sformułowania odstraszają, ale muszę to napisać, bo właśnie przeczytałam w tym roku jedną z lepszych, jeżeli nie najlepszą powieść obyczajową, która zostanie już ze mną na zawsze. W poprzednich powieściach autora czułam lekki niedosyt. W tej historii od początku do końca wszystko mi grało, od charakterystyki postaci, po fabularne rozwiązania. Podobało mi się w tej książce najbardziej to, że tym razem to od mężczyzny biło więcej uczuciowości i wrażliwości. Wbrew pozorom nie jest łatwo nakreślić męską postać w takim oto wydaniu. Do Adama było mi też najbliżej, bo mam w sobie tyle samo naiwności i wrażliwości co on. Ode mnie 10/10.