Boginie recenzja

Długo krążyłam wokół nowej książki Pana Alexa Michaelidesa. Troszeczkę unikałam jej jak ognia, w związku z tym, że często zdarza mi się zwyczajnie rozczarować kolejną książką autora, którego debiut bardzo mi się spodobał. Nie chciałam psuć sobie wrażenia po tak fajnie skonstruowanej "Pacjentce", która podbiła serca Polaków. Krążyłam i krążyłam wokół niej dobre kilka dni, jednak finalnie ciekawość wzięła górę i ostatecznie podjęłam ryzyko.

W "Boginiach" poznajemy losy Mariany, terapeutki, która tragicznie i przedwcześnie straciła męża podczas wycieczki do Grecji. Kobieta opiekuje się swoją siostrzenicą zamieszkałą w Cambridge. To właśnie tam w okrutny sposób ginie młoda dziewczyna, studentka, należąca do stowarzyszenia, które wszyscy nazywają "Boginiami". Kobieta stara się chronić siostrzenicę i na własną rękę rozwiązać sprawę morderstwa, jak zwykle stawiając czoła wielu przeciwnościom losu.

Przyznam szczerze, że pierwszy raz opis znajdujący się na okładce powieści zupełnie nie zachęcił mnie do jej przeczytania, jednak pewien sentyment do autora przeważył szalę.
Już po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów, zeszło że mnie napięcie i odetchnęłam z wielką ulgą. Autor stanął na wysokości zadania i po raz kolejny zaczarował mnie (i myślę, że nie tylko mnie).
Czym urzeka nas ten w połowie greckiego pochodzenia autor? Myślę, że wiele osób zatraciło się w "Pacjentce" i tak jak ja, sięgnie po jego najnowszą książkę, dlatego, że Pan Alex wprowadza nas w lekko nieszablonowy rodzaj thrillera. Nie śledzimy losów seryjnego mordercy ściganego przez komisarza policji zmagającego się z problemami (najczęściej alkoholowymi). Osobiście jestem wręcz zafascynowana sposobem, w jaki autor wplata w swoją powieść liczne nawiązania do mitologii greckiej, ukazując nam coś zupełnie nowego!


Mimo, że momentami trochę ciągnęły mi się opisy postaci stworzone przez autora i rozwój akcji, to w sposobie pisania Pana Alexa jest coś takiego, co nie pozwala oderwać się od lektury. Przyznam, że "Boginie" spodobały mi się bardziej, od poprzedniej książki autora, bo udało mu się kilka razy zmylić mój trop i zakończenie rzeczywiście mnie zaskoczyło, a dzięki całej otoczce greckich Bogiń, czuć atmosferę mitycznego wychodzącego przed szereg, rewelacyjnego thrillera psychologicznego.

Wszyscy fani tego gatunku - sięgacie po "Boginie", ja jestem tą książką naprawdę zachwycona. A dla tych, którzy przeczytali poprzednią książkę autora - sprawdźcie czy przypadkiem nie ma w niej nawiązania do "Pacjentki". Możecie być mile zaskoczeni ;)