„Więzy krwi” autorstwa J.T.Ellison, stanowi dobry thriller psychologiczny, w którym królują rodzinne sekrety oraz tajemnice z przeszłości, które dały o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie...
Poznajcie siedemnastoletnią narciarkę - Mindy Wright, która ulega poważnemu wypadkowi. W trakcie operacji lekarze odkrywają, że nastolatka ma rzadką odmianę białaczki. Jedyną szansą na wyleczenie okazuje się przeszczep komórek macierzystych, niestety badania DNA rodziców ujawniają, że rodzice Mindy nie są jej biologiczną rodziną... Jak to możliwe, że nie łączą ich żadne więzy krwi?
Rozpoczyna się dramatyczny wyścig z czasem, podczas którego wychodzą na jaw kłamstwa sprzed lat. Czy w szpitalu po urodzeniu doszło do pomyłki i Mindy została zamieniona z innym dzieckiem? A może w grę wchodzi coś o wiele bardziej złowrogiego?
Powiem Wam, że sam początek książki nie powalił mnie na kolana - jak dla mnie był aż za spokojny oraz lekko przewidywalny (przeczytałam za dużo powieści z podobną fabułą i trudno jest mnie już zaskoczyć). Radość z czytania zabrały mi również zbyt rozległe opisy, które jeszcze bardziej spowalniały akcję, jednak kiedy przebrnęłam przez nieszczęsne sto stron, było już tylko lepiej - fabuła zaczęła przyspieszać i tytuł ten stał się wręcz nieodkładalny, a strony zaczęły czytać się same.
Może i początek był lekko przewidywalny, jednak tego samego nie mogę powiedzieć o „matce” Mindy... Czym więcej rozdziałów przeczytałam, tym ta kobieta coraz bardziej mnie przerażała - im więcej sekretów na jej temat poznawałam tym zaczęłam rozumieć, iż jest to dziewczyna, która nie cofnie się przed niczym byleby osiągnąć swój cel. Ellison wykonała kawał dobrej roboty jeśli chodzi o wykreowanie tej bohaterki - na samym początku Lauren powodowała u mnie głównie współczucie, jednak później dosłownie się jej bałam i byłam ciekawa do czego jeszcze się posunie.
W swojej najnowszej pozycji Ellison nie bawi się tylko swoimi bohaterami, ale również swoim czytelnikiem. Autorka zaserwowała nam dwie linie czasowe oraz powieść z wielu perspektyw, co sprawia, że w pewnym momencie czytający nie jest w stanie ocenić co jest prawdą, a co fałszem. „Więzy krwi” to powieść z zawiłą intrygą, której wielowątkowość może Was lekko przytłoczyć, jednak kiedy w końcu wgryziecie się w fabułę nie będziecie w stanie odłożyć tej książki przed poznaniem zakończenia, które niestety w pewnym momencie stało się zbyt przewidywalne... Nie wiem czy to ja zbyt uważnie czytałam ten tytuł, czy Ellison podała mi zbyt wiele podpowiedzi, ale finał tego tytułu nie zapewnił mi wielkiego wow, na który tak liczyłam.
„Więzy krwi” to nie tylko książka, która zapewni Wam rozrywkę na kilka godzin, ale również po części Was czegoś nauczy. W swojej najnowszej książce Ellison poruszyła dość ważne kwestie, którymi są:
- samobójstwa z powodu depresji, ten wątek bardzo zapadł mi w pamięć.. Bardzo się cieszę, że autorka postarała się wejść nie tylko w umysł osoby chorej na depresję, ale również najbliższych z jej otoczenia, co nadało pewien realizm całej historii,
- bycie dawcą szpiku, czy krwi - wcześniej wahałam się czy zostać dawcą, czy jednak nie. Przygoda z tą lekturą udowodniła mi, że cały czas na świecie poszukuje się osób, których pomoc może uratować komuś życie.
Czy książkę polecam? Jeśli zaczynasz swoją przygodę z thrillerami to ten tytuł jest idealny dla Ciebie, jeśli jednak jak ja przeczytałeś/aś już wiele powieści z podobną fabułą, to możesz się lekko zawieźć. Owszem, druga połowa jest totalnie nieprzewidywalna - prawie co chwilę następował zwrot akcji, który mnie zaskakiwał, jednak przez moją czujność domyśliłam się zakończenia, co popsuło mi zabawę z tą lekturą.