Na początku jest próżny książę. Kyle Kingsbury (nawet nazwisko niczym z królewskiego rodu). Ktoś jednak obserwuje uważnie jego czyny. Jest więc i Kendra. Zanim bohater odkrywa jej prawdziwą tożsamość jest już stanowczo za późno.
Klątwa została rzuca. Nie może jej cofną nawet ten, kto ją wypowiedział. Tego typu czar, możemy zdjąć z naszej duszy tylko my sami. Kyle, dla którego nieziemsko przystojna uroda była wszystkim, czuje się jakby też i wszystko utracił.
Ale mamy przecież XXI wiek, to nie średniowieczna baśń. Pieniędzy nie brakuje, a są przecież operacje plastyczne. Każdy specjalista jednak się poddaje. Nie można usunąć kłów wystających z ust ani wilczego futra które porasta całe ciało. Nie można zaprzeczyć magii.
Jedyny sposób, to załamać moc klątwy.
Nim znikną płatki białej róży, trzeba znaleźć osobę, która pokocha nas nie za to jak wyglądamy, ale za to jacy jesteśmy. Ktoś kto widzi o wiele lepiej niż my.
Jak w niespełna rok znaleźć miłość ? Nawet bez dodatkowych utrudnień jest to praktycznie niemożliwe. Ludzie szukają czasem miłości przez całe swoje życie.
Nie da się też uniknąć prawdy. Magiczne zwierciadło pokazuje nam jak innych cieszy nasze odejście z życia towarzyskiego. Każda przyjaźń była ułudą, pozorna miłość przyciągnięta tylko przez urodę i popularność.
Nie można nawet podczas dnia pokazać się na ulicach własnego miasta.
Oczywiście nadal jest internet ! Udaje się znaleźć grupę osób takich jak my - z różnych części świata. Każdy z nich obciążony inną klątwą, każda z nich ma jednak takie samo rozwiązanie.
Niezwykle poruszająca historia. Zupełnie nowatorska. Nie jest to zwyczajna adaptacja baśni do czasów współczesnych.
Ta dobrze znana francuska baśń gdy została ukazana z innej strony, staje się czymś nowym i niepowtarzalnym. Zabawna ale i trzymająca w napięciu. Bardzo serdecznie polecam.
Książkę miałam przyjemność czytać w języku angielskim i byłam zachwycona od pierwszej do ostatniej strony.
Na całość recenzji zapraszam na stronę bloga.