„Ze złości” autorstwa Katarzyny Bondy, stanowi już drugi tom przygód detektywa Jakuba Sobieskiego, którego mogliśmy już poznać przy okazji lektury poprzedniego tomu - „O włos”. Było to moje kolejne spotkanie z twórczością tej autorki - z każdym nowym tytułem Bonda zaskakuje mnie coraz bardziej.
Przed dwudziestoma laty w warszawskim kasynie zostaje zamordowany Mariusz Hussakowski. Oskarżona o morderstwo zostaje Aneta Bulandra, która twierdzi, że jest niewinna. Kobieta postanawia zawalczyć o odszkodowanie za niesłuszne oskarżenie oraz spędzenie osiemnastu lat za kratami. Tę sprawę przejmuje dobrze znany nam Jakub Sobieski.
Sprawy nie ułatwia fakt, że świadkowie zbrodni nabrali wody w usta i nie mają zamiaru z nikim współpracować. Na niekorzyść detektywa działa również czas - wkrótce padają kolejne ofiary.
W czyim interesie jest ich śmierć? Dlaczego zginął Hussakowski? Co naprawdę widziała jego żona i dlaczego oskarżyła Anetę?
„Ze złości” jest jedną z najbardziej emocjonalnych powieści autorstwa Katarzyny Bondy. (Czytając końcowe rozdziały dosłownie czułam ciarki na plecach.) Może sam początek był bardzo wolny/niewinny, to jednak kiedy Jakub przejmuje sprawę zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki! Czym więcej stron przeczytałam tym większy miałam mętlik w głowie - nie wiedziałam czym jeszcze zaskoczy mnie ta pisarka. Z każdym nowym, odkrytym sekretem w mojej głowie rodziły się kolejne pytania, które tylko pobudzały moją ciekawość.
Jestem zmuszona pochwalić autorkę nie tylko za ciągłą akcję, ale również za tło fabuły - nie mam do czego się przyczepić w tej kwestii, podczas czytania czułam zemstę, mnóstwo sekretów oraz... śmierdzący odór warszawskiego kasyna... Poza klimatem autorka przygotowała dla nas bardzo dobrą intrygę, dzięki której czytelnik nie będzie w stanie zaufać żadnemu z bohaterów tej historii - nikt z Was nie będzie w stu procentach pewny kto kłamie, a kto mówi prawdę.
Skoro już o bohaterach mowa, muszę przyznać, że pani Katarzyna stworzyła świetne portrety podejrzanych. Jestem jej wdzięczna, że nie dała mi czarno na białym opisu każdego z bohaterów - dopiero z czasem dowiadujemy się nowych „smaczków” na ich temat.
Katarzyna Bonda należy do niezbyt licznego grona autorów, którzy potrafią uśpić czujność swojego czytelnika. Po raz kolejny pisarka zaprowadziła mnie w ślepy zaułek - kiedy myślałam, że już wszystko wiem Bonda wystawiała kolejnego asa z rękawa, który zmiótł z planszy moje przepuszczenia. Uwielbiam autorów, którzy bawią się ze swoimi czytelnikami w kotka i myszkę - to sprawia, że podczas czytania mój apetyt na poznanie rozwiązania - z każdą przeczytaną stroną - rośnie coraz bardziej i tak było i w tym przypadku.
Bardzo się cieszę, że nie byłam nie miejscu Jakuba. Dlaczego? Czym bliżej końca byłam tym bardziej czułam dziwną presję, iż muszę jak najszybciej rozwiązać tę sprawę, a jak już mówiłam nie do końca wiedziałam kto za tym wszystkim stoi, każdy z bohaterów był dla mnie podejrzany.
Pomimo licznych zachwytów zmuszona jestem ponarzekać na jeden element - ilość informacji. Niestety w niektórych momentach natłok nowych danych sprawiał, że byłam zmuszona przeczytać raz jeszcze kilka ostatnich stron by zrozumieć co właśnie się wydarzyło. Dlatego pomimo lekkiego pióra autorki radzę Wam być w pełni skupionym podczas czytania, ponieważ możecie mieć ten sam kłopot co ja.
Czy książkę polecam? Zdecydowanie tak! Tym tytułem Katarzyna Bonda udowodniła (zresztą po raz kolejny), że zasługuje na miano królowej polskich kryminałów - mam nadzieję, że kiedyś uda mi się w moich opowiadaniach chociaż w połowie utrzymać jej poziom. Do tej pory jestem zaskoczona jakim cudem autorce udało się w tak małą powieść zmieścić tyle bohaterów oraz zwrotów akcji - za to należą się jej owacje na stojąco. Jednak przed rozpoczęciem tej lektury radzę Wam zapoznać się z poprzednim tomem - ułatwi Wam to lepsze poznanie Sobieskiego oraz poznacie niektóre wątki z jego życia prywatnego.