Ewa Pruchnik jest absolwentką szkoły lotniczej i filologii słowiańskiej, ma czterech dorosłych synów. Autorka mieszka z mężem w Piasecznie pod Warszawą. W 2018 roku wydała swoją debiutancką powieść pt. „Emi”, w 2020 roku ukazała się książka „Samolot z papieru”. Najnowsza powieść autorki pt. „W cieniu dobrych drzew” została wydana w 2021 roku w języku angielskim.
Książka opowiada historię Joanny i Heraklesa. Ona to dziewczyna z Polski, mieszkająca z ojcem i babcią w domu ocienionym liśćmi kasztana. W dzieciństwie los odebrał jej matkę i wzrok, obdarowując dziewczynę niezwykłym talentem muzycznym. On to uwielbiany przez studentów charyzmatyczny profesor Uniwersytetu Harvarda, doświadczony przez życie. Skrywa tajemnicę, na której ujawnienie przychodzi wreszcie czas. Tę dwójkę połączyło w młodości niezwykłe uczucie. Uczucie zrodzone pośród dźwięków muzyki, wygrywanej nocami przez niewidomą pianistkę. Młody chłopak jak duch zakradł się do serca dziewczyny i pozostawił w nim trwały ślad. Drogi młodych szybko się rozeszły, jednak przez całe życie nie potrafili o sobie zapomnieć. Czy jeszcze kiedyś będzie dane im się spotkać?
W sytuacjach beznadziejnych los lubi stawiać nas przed decyzją, która może diametralnie zmienić nasze życie, ale to my sami musimy tę decyzję podjąć.
To bardzo interesująca i zdecydowanie nieszablonowa historia. Prawdziwa uczta literacka, która porusza najczulsze zakamarki duszy i trafia wprost do serca czytelnika. Pięknie napisana, subtelna, pełna trafnych przemyśleń. To historia wyjątkowej miłości. Miłości, która narodziła się bardzo szybko i która trwała przez całe życie bohaterów, chociaż żyli osobno. Historia jednocześnie romantyczna i bolesna. Niepowtarzalna, silnie egzystencjalna, wyjątkowo prawdziwa i szczera. Która nie pozostaje bez wpływu na czytelnika. Szczególnie, jeśli ów czytelnik jest osobą bardzo wrażliwą. Mimo, że początkowo wątpiłam w to, że dwoje nieznajomych może w tak krótkim czasie (dwadzieścia dni) połączyć aż tak silne uczucie, uwierzyłam tej opowieści. Dawno nie czytałam niczego aż tak bardzo przekonującego. Z każdej strony tej książki wybrzmiewa nie tylko wspaniała muzyka, nie tylko eteryczna miłość, ale przede wszystkim prawda. Muszę Wam się do czegoś w tym miejscu przyznać. Nie od razu udało mi się w tę opowieść wciągnąć. Nie od razu się polubiłyśmy, ba, nawet w trakcie były momenty, kiedy książka mi się dłużyła. A mimo to po zakończeniu lektury uznałam ten tytuł za jedną z książek mojego życia. I chociaż nie lubię wracać do już przeczytanych powieści, bo przecież stos książek zamiast maleć wciąż rośnie, jestem pewna, że jeszcze wrócę do świata Joanny i Heraklesa, aby w ich historii odkryć kolejne dno, które za pierwszym razem mogłam pominąć. Ale też po emocje, które przeżywałam razem z bohaterami i po całą masę mądrych słów, którymi warto kierować się w życiu.
Książka niesie ogromny ładunek emocjonalny. Robi wstrząsające wrażenie i pozwala czytelnikowi wejść w opowiadaną historię w stu procentach. Autorka początkowo dawkuje emocje, by w epilogu uderzyć w nas z siłą huraganu. Zakończenie idealnie dopełnia tę opowieść, wywołuje jednak tak ogromne wzruszenie, że jeszcze przez długi czas ciężko jest pozbierać myśli. Autorka zastosowała w powieści bardzo ciekawy zabieg fabularny, dzieląc ją na dwie części. Pierwsza pisana jest z perspektywy Joanny i ukazuje jej życie w małej wiosce, z ojcem, babcią i ukochanym kotem. Towarzyszymy dziewczynie na różnych etapach jej niełatwego życia. I tak naprawdę, jeszcze nie wiemy, o co w tym wszystkim może chodzić. Ta część jest bardzo tajemnicza, a sekrety gęstnieją ze strony na stronę. Dopiero w drugiej części, opowiedzianej z perspektywy Heraklesa, porozrzucane puzzle zaczynają powoli wskakiwać na właściwe miejsca. Tajemnice nabierają kształtów, a sekrety mogą wreszcie ujrzeć światło dzienne. Długo nie dowiadujemy się, o co właściwie chodzi z okresem, kiedy młodzi się w sobie zakochali i dlaczego Herakles podjął takie, a nie inne decyzje. Decyzje, które miały znaczący wpływ na przyszłość obojga i całkowicie odmieniły ich życie. Pięknie się to wszystko na koniec układa w jedną całość. I chociaż początkowo można być nieco zdezorientowanym, ostatecznie okazuje się, że taki zamysł był celowy. Najlepsze w tej powieści jest bowiem odkrywanie jej kolejnych warstw, strona po stronie, kawałek po kawałku, aż do zwalającego z nóg finału.
To doświadczenie, niefortunne i przykre, uświadomiło jej, że kalectwo nie jest czymś najgorszym, co może przytrafić się w życiu, bo dużo gorsze jest życie bez serca, którego bicie czuło się pod palcami.Książka Ewy Pruchnik to opowieść o miłości, owszem. Ale o miłości nieoczywistej i takiej, która ma wiele twarzy. Mamy tu do czynienia z uczuciem pomiędzy mężczyzną i kobietą, ale też pomiędzy osobą zdrową a niepełnosprawną. Jest tu też miłość rodzicielska, nauczyciela do uczniów, jest prawdziwa przyjaźń, a także pasja wyrażająca się jako miłość do muzyki. Książka porusza również inne tematy, na przykład straty, odkrywania samego siebie i zmagań z własnymi słabościami. Mówi o bólu, smutku, cierpieniu, ale też o nadziei na lepsze jutro. Mówi o dorastaniu do podejmowania trudnych decyzji, o tym jak decyzje pojęte w przeszłości przekładają się na resztę naszego życia. Jest w niej walka o życie i o swoją przyszłość, są dylematy moralne. Jest w niej dużo więcej, ale to już musicie odkryć sami. To pierwsza książka Ewy Pruchnik, którą miałam przyjemność przeczytać, jednak na pewno nie ostatnia, bo doskonale trafiła w mój czytelniczy gust. Podoba mi się pióro autorki, delikatne jak wiosenny wietrzyk. Podoba mi się, jak autorka kreuje swoich bohaterów. Jej postaci są bardzo wyraziste i łatwo się z nimi utożsamić. Niesamowite jest to, jak potrafi przedstawiać ich emocje i postrzeganie świata, z dużą dozą empatii, wyczucia, bardzo subtelnie, ale też wyjątkowo realistycznie. Autorka stworzyła postaci, które stają przed koniecznością wyboru, który niejednokrotnie tworzy sytuację tragiczną. Jej bohaterowie mierzą się z moralnymi dylematami, są wewnętrznie rozdarci, walczą każde z własnymi demonami.
Na koniec pozostaje mi jedynie ogromnie Wam tę nietuzinkową, dojrzałą i wyjątkowo piękną książkę polecić. Czytajcie zatem i czerpcie z niej garściami. ❤️
Recenzja pochodzi z bloga:
„W cieniu dobrych drzew” Ewa Pruchnik – recenzja premierowa – maitiri_books (wordpress.com)