Sięgając po debiutancką powieść Magdaleny Kwiecień nie wiedziałam zbyt wiele. Tylko tyle, że to debiut i że to fantastyka. No dobra, spodziewałam się również romansu, bo on jasno wynika z opisu. Okazuje się jednak, że ta książka to dużo więcej niż sygnalizuje opis. W sumie dobrze, że ten jest raczej skąpy, bo dzięki temu efekt zaskoczenia podczas lektury jest dużo większy.
Kostroma jest wiedźmą, która stara się żyć w zgodzie z zasadami ustanowionymi dla każdej członkini sabatu. Stara się (słowo klucz),jednak wychodzi jej to różnie. Głównie dlatego, że niektóre z zasad są po prostu kuriozalne. Jak ta, zgodnie z którą kobieta ma urodzić magiczne dziecko i oddać je w ręce „sióstr”. Kostroma chce być w zgodzie przede wszystkim ze sobą. Podobnie jak inne wiedźmy pomaga ludziom, robi to jednak po swojemu. Za dużo nie będę zdradzać, bo konstrukcja świata, zasad w nim panujących i bohaterów, którzy w nim żyją, to najciekawsze aspekty powieści i warto odkryć je na własną rękę. Równie ciekawy, a może nawet ciekawszy jest wątek Dawida, młodego, utalentowanego rockmana, którego życie nie rozpieszczało i teraz żyje beztrosko, z dnia na dzień. Tę jego beztroskę przerywa tragiczny w skutkach wypadek. Można powiedzieć, że bohaterowi cudem udaje się ujść z życiem (albo raczej z nieżyciem),bo zostaje „uratowany” przez podkochującą się w nim od jakiegoś czasu wiedźmę. Jedynym sposobem na to, aby Dawid mógł pozostać na tym świecie, jest przemiana w wampira. I tak właśnie się dzieje. Chłopak ma do Kostromy pretensje, nie za bardzo może się oswoić z nową sytuacją, tym bardziej, że musi pozostawać w ukryciu. Jeszcze przez rok będzie w fazie przejściowej, podczas której czeka go ogrom bólu i cierpienia.
Bardzo mnie cieszy fakt, że romans nie wysuwa się w powieści na pierwszy plan. Ważniejsze jest coś innego. Autorka powoli wprowadza czytelnika w stworzony przez siebie świat. Odkrywa karty stopniowo, dzięki czemu ciekawość z każdą stroną rośnie coraz bardziej. A muszę przyznać, że jest co w powieści odkrywać. Nie tylko bohaterowie mają ciekawe życiorysy i przeszłość, która miała na nich ogromny wpływ i którą z biegiem stron coraz bardziej chcemy poznać. Ciekawie jest skonstruowana również rzeczywistość, w której przyszło im żyć, wzajemne powiązania, sympatie i antypatie. Już sam fakt, że czarownice i wampiry to wrogowie, stawia przed głównymi bohaterami przeszkody nie do pokonania. A to nadal nie jest wszystko, z czym muszą się zmierzyć. Muszę przyznać, że wprawdzie nie spodziewałam się otrzymać cukierkowej historii, ale nie sądziłam też, że dostanę dość obrazowo opisane, często brutalne sceny walk i nie tylko.
Dzieje się w tej opowieści dużo, oj dzieje. Najciekawszą sprawą jest oczywiście przemiana Dawida, ten okres przejściowy, o którym wspominałam, która nie jest łatwa ani dla niego, ani dla otoczenia. Oprócz niej licznie pojawiają się w powieści intrygi, knucie, walki, mnóstwo magii i tajemniczych mocy, a także odrobina słowiańskości w postaci słowiańskich zwyczajów, rytuałów i nuta muzyki. Atmosfera powieści jest gęsta, z biegiem wydarzeń robi się jeszcze bardziej gęsta i mroczna, aż można kroić ją nożem. Bohaterowie dają się lubić. Nie tylko ci z pierwszego planu, również ci grający drugie, a nawet trzecie skrzypce. Każdego istotnego dla rozwoju fabuły bohatera poznajemy dość dobrze, włącznie z traumami, które stały się ich udziałem w przeszłości, a które odciskają swoje piętno w ich teraźniejszości. Poznajemy także ich motywacje i dylematy, które stale im towarzyszą. Poznawaniu bohaterów towarzyszą różnorodne emocje, cała ich gama właściwie. Nie są to tylko pozytywne emocje, jakie pojawiają się chociażby podczas śledzenia rozwoju romantycznej relacji, pojawiają się też żal, smutek, cierpienie, niedowierzanie, bo rzeczywistość bohaterów niestety łatwa nie jest. A los Romy po prostu łamie serce.
Debiut Magdaleny Kwiecień to powieść nieoczywista, która w doskonały sposób łączy dobrze znane w fantastyce motywy, tworząc coś unikatowego, wspaniałego, co pochłania się na jednym wdechu. Serdecznie polecam!