"Nazywam się Gwen Frost i posiadam wyjątkowy dar..."
Potomkowie legendarnych wojowników takich jak Spartanie czy Amazonki posiadają magiczne moce. Nimi właśnie są uczniowie Akademii Mitu - mitologicznymi wojownikami. A przynajmniej ich praprawnukami. W Akademii Mitu uczą się panować nad swoją mocą i używać ich do odpowiednich celów. Dziewczyny z reguły są Amazonkami bądź Walkiriami, a chłopcy Rzymianami lub Wikingami, jednak zdarzali się też: Spartanie, Celtowie, Trojanie, samurajowie bądź ninja i co tylko nam się zamarzy, ze wszystkich znanych kultur, mitów, a nawet baśni. Każdy ma określone magiczne zdolności i oczywiście odpowiedni egoizm. Podsumowując, wszyscy są bogaci, niebezpieczni i piękni. Wszyscy oprócz niej.
Gwen Frost jest siedemnastoletnią dziewczyną, która zostaje wyrwana ze swojego normalnego świata po śmierci matki i zostaje przeniesiona do Akademii Mitu, gdzie ma nauczyć posługiwać się swoim talentem. Jest Cyganką, której dar polega na tym, że po dotknięciu jakiegokolwiek przedmiotu bądź jakiejkolwiek osoby może zobaczyć jego przeszłość, przeżyć emocje i dowiedzieć się o nim dosłownie wszystko. Czuje nie tylko pozytywne wibracje, ale także te złe, które wkrótce uwydatniają się w Akademii.
Podczas jednej ze zmian w bibliotece, Gwen znajduje ciało dziewczyny z poderżniętym gardłem. Okazuje się, że ofiarą jest najpopularniejsza dziewczyna jej rocznika. Gwen próbuje jej pomóc, lecz zostaje ogłuszona przez potencjalnego mordercę i dopiero, gdy odzyskuje przytomność dowiaduje się od profesor Metis, która zdążyła przybyć na miejsce zbrodni, że Czara Łez została skradziona. Czara to jeden z trzynastu Artefaktów, które pomogły bogini Nike pokonać Lokiego przed pogrążeniem świata w chaosie. Dziewczynie wydaje się, że na następny dzień w szkole wszyscy będą opłakiwać najpopularniejszą dziewczynę, a jednak nikt się tym nie przejmuje. To denerwuje Gwen, która podejrzewa, że poza zwykłym morderstwem czai się coś jeszcze.
"Na widok mojej broni skrzywiła się szyderczo.
- Ta wykałaczka cię nie obroni, Cyganko.
- Wykałaczka? - oburzył się miecz. - Czy ona nazwała mnie wykałaczką? Zabij ją! Zabij ją!"
Przyznaję się bez bicia, że nawet nie czytałam opisu książki, bo tak bardzo urzekła mnie okładka. Po tytule wiedziałam, że będzie to coś z pogranicza fantastyki, więc bez żadnego wahania zabrałam się do jej czytania. Okładka jest po prostu obłędna i fantastyczna! Świetnie pasuje do angielskiego tytuły, który można by było przetłumaczyć jako "Dotyk mrozu", gdyby nie fakt, że "Frost" jest napisane wielką literą, a więc chodzi o nazwisko głównej bohaterki. Na okładce można odczuć efekt tego mrozu - paznokcie i usta kobiety są oszronione. Przyznam, że wydawnictwo Dreams jest jednym z moich ulubionych pod względem doboru okładek.
Po przeczytaniu opisu książki można pomyśleć - znowu to samo. Znowu nastolatka, która trafia do szkoły, w której w ogóle nie potrafi się odnaleźć i dodatkowo niedługo zakochuje się w niej jeden z najbardziej rozchwytywanych chłopaków w szkole - standard. Gdyby nie fakt, że owa nastolatka chodzi do Akademii Mitu, w której wszyscy są jakimiś legendarnymi wojownikami to książka byłaby po prostu nudna. Już sam fakt, że w powieści są poruszane tematy mitologiczne jest strzałem w dziesiątkę. Osobiście mitologię kocham i mogę o tym czytać całymi dniami (i to samo zrobiłam z tą książką).
Przyznam, że pomysł na książkę jest dość interesujący - przez cały czas przewijał nam się w powieściach temat szkół, w której uczą się wampiry, a tu mitologia! Jednak nie jestem w pełni usatysfakcjonowana tą pozycją. Fabuła zaczyna się interesująco, bo umiera pewna uczennica i zaczyna się małe śledztwo, ale potem autorka strasznie rozwleka tę historię. Cały czas powtarza się z przemyśleniami Gwen, która myśli o tym, że nikt jej nie lubi, nie ma przyjaciół i że to przez nią jej matka zginęła. Przyznam, że gdy drugi raz to przeczytałam to jakoś to strawiłam, ale po trzecim, czwartym, piątym, szóstym... razie naprawdę miałam dość i omijałam fragmenty, w których Gwen przeżywała kolejną retrospekcję z poprzedniego życia. Naprawdę autorka lała tutaj wodę i to niesamowicie. Dodatkowo wszystko zaczyna się fajnie, a potem ten wątek jakoś ginie. Liczymy na to, że będzie coś niesamowitego, że będzie więcej ofiar, ukaże się jakiś podły charakter i będzie chciał wszystkich pozabijać, a w ostateczności wychodzi nam sfingowane zabójstwo. Dodatkowo ta mitologia była trochę przesadzona i przesłodzona. Rozumiem, że są Rzymianie, Spartanie, Celtowie etc., ale połączenie ich z magicznymi mocami jakoś mnie nie przekonało. Wydawało mi się to lekko naciągane.
Gwen kompletnie i totalnie nie polubiłam. Była zrobioną typową słodką idiotką, która ma zyskać serca czytelników swoją niewinnością i niewiedzą, jednak mnie tylko zdenerwowała. Różniła się od innych, to fakt, bo nie była tak rozpieszczona jak inne dzieciaki w tej szkole, ale ciągłe użalanie się nad sobą, bycie tak strasznie odważną i altruistyczną było przesadzone. Natomiast Logan bardzo mi się spodobał. Może to kwestia tego, że był Spartaninem, a w Sparcie jestem szaleńczo zakochana? Podobało mi się to, że był bad boy'em, co prawda miał chwile słabości przy Gwen, ale to można wybaczyć - i do końca nim został. Dodatkowo bardzo polubiłam Daphne i Carsona, którzy byli fantastyczną parą.
Od dawien dawna szukałam w książki, w której miłość głównych bohaterów nie będzie przesadzona. I tu biję pokłony pani Jennifer Estep. Był jakiś wątek romantyczny, ale on nie zaważył tutaj na całej historii, natomiast wszystko pod koniec nabiera niespodziewanego obrotu. Najważniejsze jest to, że (jeśli nie zapoznałeś się z książką to nie czytaj dokończenia zdania, gdyż to popsuje Ci lekturę!) ani raz się nie pocałowali, a dodatkowo Logan pokazał swoją naturę! Ja jestem naprawdę pod wrażeniem i czuję tak wielki niedosyt, że muszę już teraz przeczytać następną część.
Mimo kilku minusów, które wymieniłam książkę czytało mi się bardzo szybko (przeczytałam w jeden dzień) i przyznam się, że siedziałam na lekcji i podczytywałam co nie co pod ławką. Historia bardzo wciąga, a krótkie rozdziały robią swoje - chce się czytać więcej i więcej. Ja naprawdę świetnie się bawiłam i jestem przekonana, że jeśli lubicie czytać fantastykę i kochacie się w tematach związanych z mitologią to jest to pozycja w sam raz dla Was! Z całego serca polecam i zachęcam do zapoznania się z najnowszym dziełem autorki "Ukąszenia pająka".
" - Aha - powiedziała, otwierając wodę Perriera - to tutaj jesz obiad. Całkiem z tyłu. Dlaczego? Jesteś wampirem i boisz się światła? [...]
- Tak, złapałaś mnie - odparłam ostrożnie. - To przez tę popularność, Przekleństwo superbohaterów. Siadam tutaj, żeby choć trochę odgrodzić się od paparazzich i fanów.
Daphne spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Masz dziwne poczucie humoru. Superbohaterowie są już niemodni.
- Ale aktorzy, którzy ich grają, są nadal tacy bogaci. Myślę, że jakoś przeboleją brak twojej akceptacji. [...] Czy faktycznie... masz zamiar ze mną zjeść obiad? - spytałam.
- Nie - odparła Daphne. - Jestem tworem twojej wyobraźni. Tylko sobie wyobrażasz, że siedzę i jem z tobą obiad. Jestem tak cholernie niesamowita, że ludzie marzą, by być widziani w moim towarzystwie."