Cytaty ks. Grzegorz Strzelczyk

Dodaj cytat
Mocno zachęcam do tego, żeby inwestować w troskę o własne zdrowie i dobrą kondycję ciała, bo to jest też pewien sposób przyczyniania się do radośniejszego przeżywania życia.
Mamy oczywiście cechy wrodzone albo nabyte, które mogą być dla nas albo dla otoczenia trudne. Ale wcale nie jest powiedziane, że one nie zostaną w którymś momencie zagospodarowane przez łaskę. Mogą też pozostać przez nią niezagospodarowane. Tego na sto procent nie wiemy.
Kiedy ktoś nam sprawia niespodziankę, taką prawdziwą, obdarowując nas w sposób niezasłużony i zaskakujący, wówczas ten mechanizm cieszenia się uruchamia się w nas ze szczególną siłą.
Im szybciej i bardziej szczerze przejdę przez swoje grzechy, tym większe będzie potem doświadczenie radości spotkania, radości przebaczenia. Może warto teraz zajrzeć w siebie pod tym kątem?
Nauczyciel nie wie, na co się przyda uczniowi wiedza, którą przekazuje. Rodzice nie wiedzą, jak wyrosną ich dzieci i co wniosą w świat. Ktoś inny - miejmy nadzieję - zbierze owoce.
Jeżeli czujemy, że zrobiliśmy cos świetnie, ludzie to zauważą, podskoczymy wyżej w hierarchii społecznej i tak dalej, odpala się w nas ten właśnie rodzaj zadowolenia i radości. To ma nas potem motywować do powtórzenia wysiłków.
Mogę chcieć się cieszyć, żeby się dobrze poczuć, bo jak się człowiek cieszy, to się generalnie czuje dobrze. Mówimy tu o radości głównie jako o pewnej emocji, która daje zadowolenie, związanej z biologicznymi mechanizmami w organizmie.
Nie wiem, czy jak się rano budzicie, to pierwszym waszym odruchem jest ucieszenie się z tego, że jesteście?
Myślę, że to się da trochę wyćwiczyć, a wyćwiczone, ustawia nas chyba inaczej do całej rzeczywistości.
Jest taki wymiar myślenia i mówienia o radości, którym się w zasadzie głębiej nie zajmę, a mianowicie to wszystko, co jest związane z chemią mózgu i neurobiologią.
Czy da się w jakiś sposób pomóc naszej radości? Zrobić coś dla tych, którzy z różnych powodów radości nie doświadczają?
Pamiętam równocześnie powiedzenie pewnej siostry zakonnej, która działała w katechezie za moich czasów dziecinnych, że smutny święty to żaden święty. Zawsze się na to wkurzałem: to co, już się smucić nie wolno?
Chciałbym, żeby ta książka mówiła o radości - od początku do końca.