Rewolucjonistka, działaczka oświatowa, pisarka, intelektualistka, znajoma Marii Dąbrowskiej, przez komunistów wniesiona na sztandary – Stefania Sempołowska to niezwykle barwna postać, żyjąca w burzliwych dla Polski czasach.
Z rodzinnego domu wyniosła mieszankę tradycji rewolucyjnych i konserwatywnych oraz wiarę we własne siły. Stefania Sempołowska urodziła się w majątku rodziców w powiecie kolskim. Jej ojciec szybko jednak zbankrutował, wkrótce zmarł, a rodzina rozdzieliła się: jej najstarszy brat zamieszkał z babką, natomiast matka wraz z córkami, wyjechała do Warszawy, gdzie zarabiała na życie prowadząc pracownię sztucznych kwiatów.
Sempołowska kształciła się na pensji prowadzonej przez Teresę Papi. Dzięki pokrewieństwu z właścicielką w pierwszych latach edukacji nie musiała płacić za naukę. Być może wywarło to na nią pewien wpływ, gdyż po latach sama nieodpłatnie nauczała najmłodsze wychowanki.
W 1886 r. uzyskała prawo wykonywania zawodu nauczycielki, co pozwoliło jej się uniezależnić. Naukę kontynuowała na Uniwersytecie Latającym, pełniącym w Królestwie Polskim rolę nieformalnej szkoły wyższej. Tam poznała ludzi z kręgu socjalistycznych działaczek i działaczy. Specyficzna szkoła – bez stałej siedziby, w której wykładały wybitne postaci ówczesnego życia społecznego, była doskonałym miejscem do rozwoju zainteresowań młodych osób.
W 1894 r. w swoim mieszkaniu przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie założyła nielegalne gimnazjum dla dziewcząt. W jej szkole uczyli m.in. Helena Szalay, siostra Marii Skłodowskiej-Curie czy Janusz Korczak. Ta edukacja pod każdym względem wymykała się XIX-wiecznemu pruskiemu modelowi, który dominował w ówczesnych placówkach kształcących idealnych cesarskich urzędników. Sempołowska stawiała na kreatywność i ruch, który miał pobudzać uczennice do działania i samodzielnego myślenia.
Przez całe życie walczyła o to, aby szkoła była skoncentrowana na potrzebach swoich uczniów. Pisała dla nich książki i krytykowała skostnienie kolejnych ministrów edukacji II Rzeczypospolitej wypominając im m.in. to, że nie zwracają uwagi na kwestie społeczne. Jej zdaniem, to właśnie niepoważne podejście do edukacji dorosłych było gwoździem do trumny w walce z analfabetyzmem w latach dwudziestych.
Z rodzinnego domu wyniosła mieszankę tradycji rewolucyjnych i konserwatywnych oraz wiarę we własne siły. Stefania Sempołowska urodziła się w majątku rodziców w powiecie kolskim. Jej ojciec szybko jednak zbankrutował, wkrótce zmarł, a rodzina rozdzieliła się: jej najstarszy brat zamieszkał z babką, natomiast matka wraz z córkami, wyjechała do Warszawy, gdzie zarabiała na życie prowadząc pracownię sztucznych kwiatów.
Sempołowska kształciła się na pensji prowadzonej przez Teresę Papi. Dzięki pokrewieństwu z właścicielką w pierwszych latach edukacji nie musiała płacić za naukę. Być może wywarło to na nią pewien wpływ, gdyż po latach sama nieodpłatnie nauczała najmłodsze wychowanki.
W 1886 r. uzyskała prawo wykonywania zawodu nauczycielki, co pozwoliło jej się uniezależnić. Naukę kontynuowała na Uniwersytecie Latającym, pełniącym w Królestwie Polskim rolę nieformalnej szkoły wyższej. Tam poznała ludzi z kręgu socjalistycznych działaczek i działaczy. Specyficzna szkoła – bez stałej siedziby, w której wykładały wybitne postaci ówczesnego życia społecznego, była doskonałym miejscem do rozwoju zainteresowań młodych osób.
W 1894 r. w swoim mieszkaniu przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie założyła nielegalne gimnazjum dla dziewcząt. W jej szkole uczyli m.in. Helena Szalay, siostra Marii Skłodowskiej-Curie czy Janusz Korczak. Ta edukacja pod każdym względem wymykała się XIX-wiecznemu pruskiemu modelowi, który dominował w ówczesnych placówkach kształcących idealnych cesarskich urzędników. Sempołowska stawiała na kreatywność i ruch, który miał pobudzać uczennice do działania i samodzielnego myślenia.
Przez całe życie walczyła o to, aby szkoła była skoncentrowana na potrzebach swoich uczniów. Pisała dla nich książki i krytykowała skostnienie kolejnych ministrów edukacji II Rzeczypospolitej wypominając im m.in. to, że nie zwracają uwagi na kwestie społeczne. Jej zdaniem, to właśnie niepoważne podejście do edukacji dorosłych było gwoździem do trumny w walce z analfabetyzmem w latach dwudziestych.