Avatar @emiliawolfia

@emiliawolfia

Kanapowicz od 7 miesięcy. Ostatnio tutaj 7 miesięcy temu.
ksiazkiwolfii
Napisz wiadomość
Obserwuj
Kanapowicz od 7 miesięcy. Ostatnio tutaj 7 miesięcy temu.

Blog

sobota, 27 kwietnia 2024

Był sobie pies i Był sobie pies 2 recenzja

Witam w pierwszym moim poście tutaj :) Niedawno przeczytałam Był sobie pies 2, a jeszcze wcześniej pierwszą część i są to idealne książki na początek przygody tutaj. Więc zapraszam na podwójną recenzję  :)

 

Był sobie pies

Rozumowanie psa w tej książce może nie jest szczególnie realne, ale da się w nie uwierzyć. Autor świetnie oddał to, że psy wyczuwają nastrój i emocje człowieka, bo Bailey doskonale je rozpoznaje u różnych swoich właścicieli. Ba, Bailey poznaje nawet, że ktoś jest wrogo nastawiony. No i Bailey ma trochę zegarek w głowie, więc aż przypomniało mi się ,,Lassie, wróć!", gdzie Lassie wiedziała, kiedy czekać na swojego chłopca. Ciekawe jest też, jak Bailey rozpoznaje rodzaje uczucia, jakim darzą go kolejni właściciele. Na przykład Ethan obdarza go czystą miłością, a Jacob nawiązał z nim więź z pewnym chłodem.
Co do rozumowania, nierealna u psa jest refleksja o tym, jaki jest i czym rządzi się się świat i jaki jest sens życia, bo tak rozległych myśli to psy chyba nie mają. No chyba, że się mylę, kto tam wie co psy mają w głowie, hehe...


Fajne jest to, że książka podkreśla, że Ethan i Bailey to miłość od pierwszego wejrzenia, ale chyba w filmie też było to mocno widać.
Najbardziej w tej książce podobały mi się okres przebywania Baileya razem z chłopcem Ethanem i ratowania ludzi jako Ellie. Ten pierwszy był poprostu taki ciepły i kolorowy, a drugi niezwykle ciekawy i wciągający, jak jakiś kryminał, co jest bardzo ciekawe jak na książkę o psie...W ogóle urocze było, jak Jacob twierdził że ,,Ellie mówi...(to i to, coś tam coś tam), bo tak dobrze rozumiał swojego psa i jak on pracuje. Epickie było zdanie ,,Ellie, chodźmy odnaleźć dziewczynkę.", kiedy to nawet Jacob zignorował nadjeżdżające wsparcie, aby tylko zrobić swoje razem z Ellie.


Rozbroiła mnie także ta szczegółwość węchu Ellie, kiedy to już na emeryturze przyszło jej szukać zaginionego chłopca-,,Czułem masło orzechowe, czekoladę, kredki i człowieka". Zabawne, że Ellie czuła jednocześnie tak bardzo zwykłe rzeczy jak i człowieka.


Co do przemyśleń Baileya na temat życia, bywały one bardzo ciekawe. Na przykład ,,Czy jest więcej niż jeden sens życia psa?" I z tego psa jest niezwykły cwaniak, bo przecież on rozpoznał, że starszemu Ethanowi potrzebna jest rodzina, aby był on szczęśliwy O.O. W ogóle fajnie, że książka nie kończy się na samym ponownym odnalezieniu Ethana przez głównego bohatera, a domyka ona książkę do samego końca. Dzięki temu nie czuć niedosytu na koniec, jak to bywa z niektórymi książkami, które czasem nawet i pozostawiają czytelnika z takim stanem, że może gdybać, co było dalej. Chociaż w sumie można gdybać, jak Hannah przeżyła śmierć Ethana, ale to już druga sprawa.
W ogóle czasem rozumowanie Baileya mnie rozwalało, na przykład takie zdanie  ,,Zamerdałem, żeby pokazać kotom w oknie, że ja zrozumiałem dowcip, a one nie." czy ,,Roztropnie i ja obsiusiałem rzeczony śnieg, by wiedziała, że o niej myślę"xD (aczkolwiek to akurat ma sens, bo psy porozumiewają się zapachami ;) ). Ale czasem mówił także urzekające zdania, na przykład ,,Niektóre psy chcą poprostu być wolne i móc swobodnie biegać, bo nie mają chłopca, który je kocha".


Podsumowując-wyjątkowa książka i chociaż to nie jest romans, pełna miłości i ciepła. I przyjaźni. Bardzo przyjemnie się ją czyta, jest w niej i ciepły okres (młody Ethan), i okres trzymający w napięciu niczym kryminał (wcielenie Ellie jako poszukiwawczy pies policyjny). Bardzo dobra książka, jedna z tych, do których na pewno będę wracać.

 

Był sobie pies 2

To jest bardzo lekka książka, mimo że porusza ważne tematy. Narcystyczny rodzic, problemy z odżywianiem czy też to, że czasem mamy szczęście pod nosem, a tego nie widzimy. 
Rozumowanie Baileya to złoto. Bo jest takie samo jak w pierwszej części i naprawdę pasuje dla psa. Właściwie to mam nawet wrażenie, że w drugiej części w pewien sposób się rozwinęło, a już szczególnie w finale.

 

Chwilami miałam też wrażenie, że akcja jest przeciągnięta i trochę mnie to męczyło. Możliwe, że poprostu książka mogłaby być krótsza.

Bailey z wcielenia na wcielenie robi się coraz mądrzejszym psem i zdobywa nowe umiejętności. To świetne, bo nowe wcielenia nie miałyby sensu, gdyby ten pieseł się niczego nie uczył.

W finale zrobiło się dosyć filozoficznie, co mi się podobało. Okazało się, że wszystko było ze sobą połączone, a psy są naszymi aniołami. Ostatecznie stwierdzam, że ta książka jest idealnym uzupełnieniem pierwszej części i naprawdę była tej serii bardzo potrzebna. To cudowna opowieść.

 

Polecam każdemu miłośnikowi zwierząt i psów, szczególnie jeśli czytał pierwszą część, ale myślę że i bez tego można czytać. Ale jednak bardziej bym polecała zacząć od pierwszej części, bo te książki są cudowne. Są na tyle cudowne, że mam ochotę na więcej tego autora, mam już ,,O psie który dał słowo" i chciałabym tą serię o Baileyu jako szczeniaku. Także w przyszłości pojawią się tutaj na pewno też takie książki :)

Archiwum

© 2007 - 2024 nakanapie.pl