Mężczyzna, który poruszał się w niej kołysząc meblami, to sprawca, nie tylko orgazmu. Sprawca rozdzwonionych szklanek, uderzeń stołu o ścianę, zgrzytania nóżek od krzeseł. Sprawca dreszczy i - czegoś jeszcze.
- Nie przestawaj – szepcze oplatając go udami.
Przyciska mocniej, wsuwa język w jego wargi. Och! Jak on całuje! Kołyszą się razem, nie panując nad oddechem. Już nie słyszy spadających szklanek rozbijanych o podłogę. Ciało się napina. Mięśnie prężą, naciągają. Oddech zamienia się w jęki. Jest już tak blisko! Wibracje prądów przeszywają podbrzusze.
Odchyla głowę, otwiera usta, wydaje okrzyk.
- Taaak! - Szczyt ekstazy zabiera ją w odległy wymiar.
Klik.
Coś kliknęło?
Opada zdyszana, zalana rozkoszą. Rozluźnia mięśnie. Oddech spowalnia.
Pochyla się nad czołem kochanka przy jej szyi. Dlaczego nie może złożyć ust do pocałunku? Szczęka otwarta na oścież, nie daje się zamknąć!
Sięga dłonią do podbródka –no, rozchylony.
- Coś się stało?
- Nie, nic. – Niech nie przestaje całować.
Nie przestaje. Obsypuje pocałunkami nabrzmiałe piersi. A ona uciska szczękę, szarpie, zmusza żuchwę do poruszenia. Cholera! To jakaś komedia!
Klik.
Zamknęła się.
Uf, ulga. Chrząstka koło ucha musiała przeskoczyć. – Myślała – Szczęście, że nie została tak na zawsze!
Obejmuje jego kark, całuje czubek głowy. Przyciąga twarz, by znów wsunąć język w jego wargi. Nie może. Szczęka nie da się otworzyć.
- Proszę usiąść w fotelu, odchylić głowę.
- Mam nadziję, zy ni będzie bolyło? – wysepleniła.
- Nie będzie, spokojnie! Pobierzemy odcisk, przygotujemy aparacik. Bez obaw, buźka się z czasem otworzy.
- Z czysem? Pyni dyktyr, nie dy się wstywić szczęki ny miejsce, teraz?
- Nie, chrząstka przemieściła się na zawsze.
- Ny zywsze?!
- Dobrze, że buzia nie została otwarta! – Uśmiechnęła się doktor. - Spokojnie, to drobiazg! No, ale na całe życie.