agacia:Skąd czerpie Pani inspiracje i pomysły do swoich książek?
Barbara Niedźwiedzka: Po pierwsze przez długi czas pracowałam jako nauczycielka z dziećmi sześcioletnimi. To one dostarczały mi przez całą niemal karierę zawodową pomysły do mojej twórczości. Poza tym, sama wracam wspomnieniami do lat dziecinnych – następne źródło pomysłów. Po trzecie…w dalszym ciągu mam kontakt z dziećmi małymi. Opowiadają o sobie, o tym, jak spędzają czas wolny, co się dzieje w ich środowisku ( w domu, przedszkolu, szkole).
A po czwarte…życie pisze scenariusze.
molik14: Pani książki służą do dobrego wychowania dzieci.Jakie to uczucie wiedzieć że jest Pani osobą, która wychowa tak ogromną liczbę dzieci.
Barbara Niedźwiedzka: Wychowanie nie tylko zależy ode mnie. Ogromną i najważniejszą rolę w wychowaniu pełni przede wszystkim rodzina. Na dalszym miejscu jest nauczyciel-wychowawca i środowisko, w którym przebywa dziecko poza szkołą, przedszkolem, rodziną. Mówią krótko grupa nieformalna – z punktu widzenia pedagogiki społecznej.
Na efekty wychowania młodego człowieka, niestety trzeba bardzo długo czekać. Fakt, że wpajanie elementów dobrego wychowania odbywa się już w wieku przedszkolnym. Ale to wcale nie oznacza, że należy dzieci „urabiać”. To powinno odbywać się na zasadzie dobrego przykładu, wzorca do naśladowania. Pewnie, że idealnym rozwiązaniem byłby wzorzec rodziców, nauczycielki. Ale cóż! Życie jest dalekie od ideału. I jest, jakie jest! Poza tym proces wychowania nie tylko obejmuje wiek przedszkolny , czy szkolny. On trwa przez długie, długie lata. Już jako dorośli ludzie, w dalszym ciągu poznajemy świat zewnętrzny, jego uwarunkowania, relacje z rówieśnikami, innymi ludźmi, wpajamy coraz to nowe treści młodym. Praktycznie wszyscy uczymy się do końca życia, czerpiąc pewne wzorce do naśladowania. Zgadzam się, że przede wszystkim wiek przedszkolny i szkolny jest decydujący w całym procesie.
To piękne uczucie wpajać pozytywne wzorce do naśladowania. To piękny zawód, który kojarzy się z powołaniem. To cudowne jest!
agacia: Dlaczego pisze Pani książki dla dzieci. Czy łatwiej pisać dla małych odbiorców, niż pisać dla dorosłych?
Barbara Niedźwiedzka: Z pewnością nie jest łatwiej. Wręcz przeciwnie bardzo trudno! Dzieci są bardzo krytyczne. Widzą, słyszą to, czego dorosły czytelnik niejednokrotnie nie dostrzega.
Teksty dla dzieciaków muszą być napisane prostym, zrozumiałym językiem. Tekst musi wnosić pewne treści programowe. Muszą to być również wartości poznawcze o walorach zdrowotnych, estetycznych. Jednym słowem przyjemnych do ucha. Proszę zważyć, że mały odbiorca albo jest zaciekawiony tekstem, albo nie. Albo się podoba, albo wręcz odchodzi, gdzieś tam w kącik i tyle! Są bezkompromisowe.
Sądzę, że z racji mojego wykształcenia znam dość dobrze psychikę małego dziecka. Jest jeszcze coś bardzo ważnego w pisaniu dla nich. Otóż, ich wdzięczność jest bezgraniczna. Widząc roześmiane buzie…To jest to! Tego uczucia nie można w żaden sposób opisać. To trzeba koniecznie dojrzeć w ich twarzach. A przede wszystkim wraz z nimi przeżyć.
agacia: Czy marzyła Pani by zostać pisarką od dziecka?
Barbara Niedźwiedzka: Właściwie, gdyby się tak zastanowić….chyba nie! Co prawda pisałam od dawna do szuflady. Ale nigdy bym nie przypuszczała, że będę kiedyś publikować teksty moje. To, że opublikowałam swoje teksty zrządził przypadek…bardzo przykre zdarzenie w moim życiu osobistym. Ale nie chciałabym rozwijać tego wątku.
Pamiętam, gdy byłam małą dziewczynką, mój dziadek opowiadał mi bajkę „Jaś i Małgosia”, opowiadał o konikach, śpiewał wymyślone przez siebie piosenki. Potrafił w jednej chwili wyczarować świetne opowiadanie. Pamiętam te chwile spędzone razem z nim. To on wprowadził mnie w zaczarowany świat bajek, opowieści i niesamowitych piosenek. Sprawiał, że wzruszałam się do łez. Doświadczałam różnych stanów emocji. To były cudowne, niezapomniane do dziś chwile. Być może to zaważyło na moim wykształceniu i obecnej twórczości dla dzieci.
agacia: Na jakich książkach się Pani wychowała?
Barbara Niedźwiedzka: Przede wszystkim na literaturze klasycznej autorach między innymi takich jak Andersen, Grimm. A także na improwizowanej twórczości mojego dziadka. Przecież to były lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte.
Być może, wracając do poprzedniego Pani pytania, to zainspirowało mnie do pisania.
agacia:Czy liceum pedagogiczne do którego Pani uczęszczała miało jakiś wpływ na Pani dzisiejsza karierę zawodową ?
Barbara Niedźwiedzka: Gdyby się tak zastanowić sądzę, że liceum pedagogiczne miało wpływ na rozwój mojej dalszej kariery i chęci pisania dla dzieci. Na marginesie dodam, że to były świetne szkoły, które uczyły właściwie podstaw przyszłego zawodu. Szkoda, że reforma zlikwidowała ten szczebel edukacji na przyszłego nauczyciela. A wracając do Pani pytania….to właśnie liceum zapoczątkowało i później ugruntowało wiedzę o psychice małego dziecka, jego rozwoju fizycznym, psychicznym i intelektualnym. To właśnie zajęcia z psychologii rozwojowej, metodyki, pedagogiki pozwoliły mi spojrzeć na dziecko w inny sposób. Pozwoliły dostrzec jego wartości indywidualne. Co za tym idzie spojrzeć i traktować dziecko jako podmiot, a nie przedmiot w działaniu. Staram się traktować je na zasadzie partnera w działaniu. To bardzo ważny element mojej twórczości.
agacia: Jakie książki ma Pani w swojej biblioteczce?
Barbara Niedźwiedzka: Przede wszystkim literaturę dziecięcą – dużo z klasyki( Andersen, Grimm, Tuwim, Brzechwa). Ale również współczesnych autorów jak Grzegorza Kasdepkę, Wiolettę Piasecką…Lubię wiedzieć, o czym pisze konkurencja.
A, że jestem pedagogiem-filozofem z wykształcenia posiadam książki pedagogiczne, metodyczne i coś z filozofii. Bardzo często wracam do lektury ”Świat Zofii” Josteina Gaardera. To bardzo pouczająca książka i świetnie napisana. W przystępny sposób przedstawia niemal cały zarys filozofii. Coś dla dzieci i młodzieży.
agaciaCzy planuje Pani jakieś spotkanie autorskie w najbliższym czasie?
Barbara Niedźwiedzka: Jeśli zajdzie taka potrzeba i chęć spotkania ze mną w szkole, przedszkolu. To oczywiście tak!
Spotkania z małymi czytelnikami jest najcudowniejszym uczuciem dala pisarza-autora. Ich spontaniczność rozbraja do łez.