Temat

Krzysztof Bielecki - polscy autorzy nakanapie.pl

Postów na stronie:
2011-03-31 20:19 #
Dzisiaj serdecznie zapraszam Was na rozmowę z Krzysztofem Bieleckim autorem książek "Miasto to gra" oraz Kod, czyli rzeczy, które zauważasz w mieście, gdy wpatrujesz się w nie odpowiednio długo.

To więcej niż książki. Krzysztof "Semp" Bielecki tak rozpoczyna książkę "Miasto to gra": "Czy wiesz, że w momencie, w którym przeczytałeś to zdanie, Ty też stałeś się częścią tej książki?". Te słowa najlepiej pokazują jakiego typu literatura jest domeną autora. Autora interesują eksperymenty, stąd pełne są one nietypowych rozwiązań. Całkowite pomieszanie fikcji z rzeczywistością, częściowo zaszyfrowany przewodnik po mieście, konieczność wzięcia książki w rękę i ruszenia z nią w teren, żeby zapoznać się z nią w całości - to tylko niektóre przykłady. Od kilku lat autor zajmuje się tak zwanymi działaniami w przestrzeni miejskiej, tworząc rozmaitego rodzaju happeningi, o których można przeczytać na kartach książki „Miasto to gra” oraz „Kod...”. Warto wspomnieć, że obie książki zostały wydane na własną rękę bez jakichkolwiek kompromisów, co wcale nie było takie łatwe...

Więcej informacji o pierwszej książce możecie znaleźć na stronie:
www.urban-playground.org

a o drugiej:
www.projekty.semp.pl

która jest również obecna na Facebook
# 2011-03-31 20:19
Odpowiedz
SE
@Semp
10 postów
2011-04-01 10:34 #
Witam i zapraszam do zadawania pytań.
# 2011-04-01 10:34
Odpowiedz
@agacia
@agacia
64 książki 958 postów
2011-04-01 19:29 #
Skąd pomysł na tak długi tytuł dla książki? "Kod, czyli rzeczy, które zauważasz w mieście, gdy wpatrujesz się w nie odpowiednio długo"
# 2011-04-01 19:29
Odpowiedz
SE
@Semp
10 postów
2011-04-02 16:27 #
Dobor tytulow dla ksiazek oraz innych projektow jest dla mnie bardzo wazna sprawa. Zawsze zalezy mi na tym, zeby trafnie nawiazywal do tego, z czym odbiorca ma do czynienia. Kluczowa role w tej ksiazce odgrywaja wszelkiego rodzaju kody, a jej motywem przewodnim jest to, co ukryte, zaszyfrowane, na pierwszy rzut oka niewidoczne. Czesc ksiazki to zaszyfrowany przewodnik po miescie, inna to opisy projektow, ktorych elementem wspolnym bylo poszukiwanie ukrytego i dostrzeganie tego, co na pierwszy rzut oka niewidoczne. Wreszcie o projektach, ktore zostaly opisane w ksiazce, wiele osob mowi jako o czyms, co pozwolilo im w nowy sposob spojrzec na otaczajaca ich rzeczywistosc. W ksiazce motyw kodow oraz zauwazania nowych rzeczy pojawia sie jeszcze w kilku kontekstach (np. w ostatnim rozdziale ksiazki znajduje sie pewna lamiglowka, w ktorej mozna odczytac pewien kod, a na zdjeciach w ksiazce poukrywane sa rozmaite podpowiedzi do szeregu zagadek). Dlatego z cala pewnoscia w tytule ksiazki musialo znalezc sie cos, co dotyczy kodow, miasta oraz dostrzegania tego, co nie jest oczywiste. Sama ksiazka jest dosyc nietypowa, wiec nietypowy (takze jesli chodzi o dlugosc) tytul wydawal sie odpowiednim rozwiazaniem. Zreszta (pozostajac w konwencji ksiazki) sam tytul byl przez dlugi czas tajny i chodz kolejne osoby byly wtajemniczane w proces wydawniczy, to przez dluzszy czas nie znaly one wlasciwego tytulu ksiazki, ktory funkcjonowal przez dluzszy czas pod kryptonimem Wielka Gora (wyobrazcie sobie jak mogly wygladac negocjacje patronatow medialnych dla ksiazki, ktora nie ma tytulu!). Tak wiec dlugi tytul byl swego rodzaju eksperymentem, wyjsciem poza schemat, tak jak eksperymentalny oraz nieszablonowy charakter ma sama ksiazka.
# 2011-04-02 16:27
Odpowiedz
@agacia
@agacia
64 książki 958 postów
2011-04-02 17:14 #
Czu uważa Pan, ze ten eksperyment się powiódł? Czy nie jest łatwiej czytelnikowi zapamiętać tytuł "Biały kapelusz" niż np: Kod, czyli rzeczy, które zauważasz w mieście, gdy wpatrujesz się w nie odpowiednio długo. Czy nie uważa Pan, że przeciętny czytelnik będzie dla własnej wygody skracał tytuł książki i sens zaginie? T

Kiedyś pewna autorka książek, która miała podwójne nazwisko prosiła mnie by w wywiadzie czy innej formie promocji ujawniać tylko jej panieńskie nazwisko twierdziła i chyba słusznie, ze czytelnikowi łatwiej zapamiętać nazwisko autora, które jest jedno członowe. Jeśli autor posługuje się dwuczłonowym i takie widnieje na okładce książki to czytelnik i tak dla uproszczenia np. w rozmowie ze znajomymi będzie używał jednego nazwiska autora. Podobnie jest z tytułami chyba :-)
# 2011-04-02 17:14
Odpowiedz
SE
@Semp
10 postów
2011-04-04 12:20 #
Zdecydowanie tak długi i skomplikowany tytuł nie ułatwia czytelnikowi zapamiętania go, jednak przygotowując książkę musiałem odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest dla mnie ważniejsze - pewien koncept i pomysł na cały projekt, czy może "pragmatyzm marketingowy". Oczywiście wybrałem to pierwsze, ponieważ przede wszystkim zależało mi, żeby stworzyć coś, co będzie takie, jakie to sobie wymażyłem, a zyski ze sprzedaży, zapamiętywalność tytułu, dopasowanie do pewnych powszechnych praktyk rynkowych były dla mnie sprawą drugorzędną. Cieszę się, że udało się stworzyć tę książkę bez pójścia na kompromis z często niesprzyjającymi wizji autora praktykami rynku wydawniczego. Przykładowo, jeśli chcielibyśmy myśleć w kategoriach ekonomicznych, to ta książka powinna zostać podzielna na dwie części (obecnie ma 540 stron za 39,90 zł, a przecież można by sprzedawać ją w kawałkach po 270 stron za 35 zł sztuka) oraz wydrukowana na znacznie gorszej jakości papierze (mamy tutaj kredę, co w książkach w tej kategorii cenowej jest rzeczą niebywałą). Wracając do tytułu, to tak, rzeczywiście nie jest on łatwy do zapamiętania (kiedyś w radiu zrobiliśmy konkurs, w którym trzeba było podać poprawny tytuł książki), ale myślę, że wpisuje się on w charakter całego projektu. Nawet jeśli kilka osób nie będzie w stanie kupić albo zarekomendować komuś tej książki, ponieważ nie zapamięta tytułu, to i tak myślę, że jest to strata, którą warto ponieść. Zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę słuszne rozwiązanie jest gdzieś po środku i powinno być kompromisem pomiędzy tym, czego oczekuje rynek (wydawca, dystrybutor), a tym, jaką wizję ma autor, ale mimo wszystko trudno mi zrezygnować z pewnych części mojego konceptu i zamienić je na kilka dodatkowych procentów wzrostu sprzedaży. Po prostu nie traktuję wydawania kolejnych książek jako podstawowego źródła dochodu, jest to dla mnie raczej pasja i jedno z wielu narzędzi samorealizacji, więc jestem gotów pozwolić sobie na tak radykalne rozwiązania jak długi tytuł, niecenzuralne wypowiedzi przeciwników moich projektów zamieszczone w książce, ustalanie daty premiery pierwszej książki w dzień imienin jednej z bohaterek, ukrywanie swojej daty urodzenia w numerze ISBN, albo rozkładanie egzemplarzy książki w różnych nietypowych miejscach na mieście (jedna z nich trafiła nawet do kanałów, ukryta tam przez jednego z moich znajomych). To jeden z tych nielicznych przypadków, w których czytelnik kupując książkę otrzymuje produkt nie będący efektem prac i wygładzania przez kolejnych redaktorów i speców od marketingu. Ma to swoje zalety, ale oczywiście ma też wiele wad - taka książka jest na pewno mniej przystępna.
# 2011-04-04 12:20
Odpowiedz
@agacia
@agacia
64 książki 958 postów
2011-04-04 12:31 #
Ktoś mi narobił smaka na książkę....

Pytanie: Dla kogo pisze Pan książki ?
# 2011-04-04 12:31
Odpowiedz
SE
@Semp
10 postów
2011-04-05 13:16 #
Cieszę się, że narobiłem smaka na książke i zarazem przestrzegam, że jest to bardzo specyficzne danie. Dla kogo piszę? Gdy pracuję nad tekstem nie mam na myśli konkretnej grupy docelowej, co nie znaczy, że nie wyobrażam sobie mojego przyszłego czytelnika - raczej wyobrażam sobie kilka grup, które często są rozłączne. Jako osoba z wykształceniem marketingowym (między innymi) wiem, że kierowanie produktu (a książka też jest produktem!) do niesprecyzowanej grupy docelowej to ryzykowne posunięcie, ale tutaj znowu powraca kwestia twórcy, który na powstające przez siebie książki stara się nie patrzeć wyłącznie przez pryzmat marketingowy, ale przede wszystkim przez pryzmat pewnego konceptu. Wspomniałem o "kilku grupach czytelników" i nie są to wyłącznie moje wyobrażenia, ale pewne fakty, które znajdują potwierdzenie w rozmowach z ludźmi, mailach jakie otrzymuję itd. Po prostu różne osoby szukają w moich książkach czegoś innego. Na pewno czymś, co na najwyższym poziomie ogólności łączy te osoby jest pewna otwartość na doświadczenie i nietypowość. Nie bez powodu w pierwszej książce można znaleźć słowa "To nie jest zwykła książka. Nie taka, do jakich jesteś przyzwyczajony.", a w drugiej "Ta książka jest zupełnie inna, niż wszystkie te, które miałeś okazję czytać". Część osób czyta je, ponieważ zafascynowane są nietypowym spojrzeniem na przestrzeń miejską (i nie tylko!), inni szukają w niej inspiracji, jeszcze inni śledzą wątek fabularny obecny w pierwszej książce, albo zainteresowani są dotarciem do nietypowych miejsc przedstawionych w drugiej. Każdy szuka tu czegoś dla siebie i jedni uświadamiają sobie, że znaleźli tu wszystko, a inni nic. Ludzie czytają dla przyjemności, inni korzystają z tych książek przy pisaniu swoich prac magisterskich, a jeszcze inni zapoznają się z nimi na potrzeby swojej pracy zawodowej. W rozdziale drugim "Miasto to gra" niektóre litery są wytłuszczone i układają się w słowa: "otwórz umysł i zaufaj mi". Myślę, że to hasło dobrze wyraża, jakie trzeba mieć nastawienie podczas lektury tych książek.
# 2011-04-05 13:16
Odpowiedz
SE
@Semp
10 postów
2011-04-11 09:39 #
A może jakieś pytania dotyczące samego procesu tworzenia książek albo ich wydawania?
# 2011-04-11 09:39
Odpowiedz
MO
@morelka11
112 książek 62 posty
2011-04-11 15:41 #
Długo Pan pisał swoją pierwszą książkę?
# 2011-04-11 15:41
Odpowiedz
SE
@Semp
10 postów
2011-04-13 10:04 #
Od bardzo dawna chciałem wydać własną książkę. Jeszcze w szkole podstawowej na lekcjach pisałem różne rzeczy w specjalnych zeszytach i bogato je ilustrowałem. Później było wiele prób napisania czegoś, ale żadnego z tych pomysłów nie udało mi się zrealizować. Próbowałem coś stworzyć przez długie lata, a w międzyczasie samorealizowałem się poprzez różne inne działania. Wiele z nich zaliczało się do nurtu tak zwanych inicjatyw w przestrzeni miejskiej. W grudniu 2005 roku wystartowałem z projektem Urban Playground, który był skomplikowaną mieszanką gier w przestrzeni miejskiej, interaktywnego opowiadania oraz wszechobecnej zagadki. Popularność UP przerosła moje najśmielsze oczekiwania. W całym kraju zaczęły pojawiać się podobne inicjatywy. Wiedziałem, że chcę podsumować cały projekt w jakiś sposób, tylko nie byłem pewien, czy ma to być w formie strony internetowej, filmu, a może czegoś jeszcze innego. Niespodziewanie pod koniec kwietnia 2007 roku uświadomiłem sobie, że te wszystkie podsumowania poszczególnych akcji oraz fragmenty opowiadania, które łączyło poszczególne odsłony projektu w całość, to bardzo fajny materiał na książkę. Wtedy dotarło do mnie, że to, co ma być moją pierwszą książką, nie zostanie dopiero napisane, lecz jest właśnie tworzone. Pokazałem jeszcze nie ukończony tekst kilku osobom i opinie były bardzo pozytywne, co tylko zachęciło mnie do realizacji tego planu. Dalej o projekcie Urban Playground myślałem już w kontekście książki, która ostatecznie została wydana we wrześniu 2008 roku, a była kończona aż do ostatniej chwili. Dlatego jeśli miałbym odpowiedzieć na pytanie o to, jak długo była pisania moja pierwsza książka, to myślę, że odpowiedź brzmi: "nieco ponad 2,5 roku, z czego przez pierwsze kilkanaście miesięcy zupełnie nieświadomie".
# 2011-04-13 10:04
Odpowiedz
MO
@morelka11
112 książek 62 posty
2011-04-13 14:30 #
Jaka była Pana ulubiona książka w dzieciństwie?
# 2011-04-13 14:30
Odpowiedz
SE
@Semp
10 postów
2011-04-13 14:48 #
To trudne pytanie. Nie potrafiłbym wybrać jednej.
# 2011-04-13 14:48
Odpowiedz
MO
@morelka11
112 książek 62 posty
2011-04-13 14:56 #
a teraz, oczywiście oprócz swojej ;-) Do której powraca Pan najczęściej?
# 2011-04-13 14:56
Odpowiedz
SE
@Semp
10 postów
2011-04-15 11:17 #
Lubię wziąć z półki losową książkę i zacząć ją przeglądać.
# 2011-04-15 11:17
Odpowiedz
Odpowiedź
Grupa

Autorzy

Wszystko o autorach