To zadaję cytat:
Jakaż to ona była, ojczyzna, o której nie wiedział nic trzydzieści lat temu, zdążył się dowiedzieć, ofiarować jej kulawość swojej nogi, dał się za nią tłuc tyle razy, tu na miejscu i w mieście, kiedy go zamykali, kiedy ledwo od stryczka się wywinął - dla tej ojczyzny?
Była ojczyzna niekończącym się czworacznym dniem. Rządcowym pokrzykiwaniem. Wilgocią płynącą z barakowych ścian. Krzywymi nogami, owrzodzonymi szyjami czworacznych dzieci. Łupinami gotowanymi ludziom w garnku na strawę. Wyrkiem szeleszczącym zgniłą słomą.
Pozdrawiam!