Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale w istocie temat "literatura kobieca - literatura męska" jest bardzo prowokacyjny :)
Oczywiście trzeba by zacząć od definicji (jak zawsze), i od razu tutaj się okaże, że to zadanie niespełnialne. Powstało jakis czas temu (stosunkowo niedawno) określenie literatury kobiecej, i ono jakoś tam funkcjonuje, choć chyba nie dość wyraźnie. Natomiast "literatura męska" jako termin techniczny chyba nie istnieje, ewentulanie przez proste przeciwstawienie. Skąd zatem wzięła się "kobieca"? Ano stąd, że nagle feministki zauważyły, że literatura to jeszcze jeden obszar, w którym do tej pory dominowali mężczyźni. I jako twórcy, i jako domyślny target. A kobiety rzekomo były traktowane nieodpowiednio, zarówno na płaszczyźnie światów przestawionych (bohaterki powieści), jak i na płaszczyźnie odbiorców (z braku laku czytelniczka musi czytać o przedmiotowo traktowanych białogłowach ew. schematycznych femme fatale w męskim świecie), oraz, w końcu, w sferze autorskiej (prawdą jest, że w całej historii kultury europejskiej to mężczyźni byli autorami).
Stąd gdy kobiety uzyskały świadomość tych faktów kulturowych, zaczęły szturmować. I pojawiła się "literatura kobieca". Dla mnie osobiście pod tym hasłem kryją się bardziej opowieści traktujące o innym (kobiecym) spojrzeniu na świat, niż romanse, jednak powszechnie romanse także się tu zalicza.
Gdybym miała spekulować, powiedziałabym, że bum na harlequiny jest swoistym spóźnionym odpowiednikiem średniowiecznego bumu na romanse rycerskie. Kto choć jedną taką rzecz czytał, ten się pewnie zgodzi - ówczesny model bohatera znacnzie odbiega od tego, co prezentuje np detektyw Marlow czy inni sztandarowi przedstawiciele współczesnej "męskiej" literatury. Niekonrolowane wybuchy uczuciowe, dylematy miłosne i etyczne były wtedy w modzie. Potem literatura się zmieniała, jak i zmieniały się wzorce w kulturze (te dominujące wzorce, czli męskie). Teraz mężczyźni nie zerkną nawet na romansidło, i w ogóle nie zrozumieją, jak ich przodkowie mogli rozkoszować się historiami o tragicznych miłościach rycerskich. Literatura kobieca jest teraz na tym etapie, ale na szczęście ewoluuje (mam nadzieję) szybciej :)
I być może wraz ze zmieniającą się świadomością płci w ogóle także podział na literaturę męską i kobiecą będzie się stawał coraz mniej sensowny.