Witaj Kasiula! Dzisiaj skończyłam czytać "Wspomnienia" i z ciekawości wklikałam w Google tytuł. Trafiłam tutaj. Szybko się zarejestrowałam, aby te parę słów napisać do Ciebie. Książka (tak jak w Twoim przypadku) wydała mi się nudna z początku - opisy pracy na Uniwersytecie Lwowskim, blablabla. Jednak cieszę się, że jej nie odłożyłam do biblioteki, gdyż wiele mi dała! Miałam okazję poznać to, co działo się ponad 60 lat temu z innej, "niepodręcznikowej", perspektywy. Czego niestety na lekcji historii w moim liceum ująć TAK by się nie dało. Wstrząsające opisy śmierci i chorób w Ravensbrucku, dzikość Krugera, wspólnota kobiet niby sobie obcych, a tak bliskich, strach i odwaga - tyleż tam uczuć się mieszało! I długa droga Karoliny Lanckorońskiej, która w moich oczach JEST I BĘDZIE autorytetem - nie tylko jak Janek, Rudy i Alek z "Kamieni...". Podziwiam Jej wiedzę, wykształcenie, obycie, znajomość języków, nieugiętość i brak paniki (przynajmniej o niej nie pisała, ale wątpię, czy ta jej towarzyszyła) W końcu TAKA kobieta to prawdziwa Madame! Wywnioskować można, że ludzie do niej lgnęli! Wszędzie znajdywała sprzymierzeńców i przyjaciół. Tyle dobrego zrobiła dla innych więźniów i ciągle czuła się zobowiązana do niesienia innym pomocy. Niczym misjonarka. Dopiero przy końcu - gdy już była w Szwajcarii z bratem - wiedziała, że jej misja dobiegła końca. Misja wojenna. Coś niesamowitego! Udało IM się! Pamięć o nich nie zginęła. Ja - dzisiaj siedemnastolatka poznałam te losy i zapamiętam do końca. Nie poszło w niwecz. I myślę, że więcej takich osób jest, które dziś, w wolej Polsce, czują się dumne z takich jak oni. Pozdrawiam Cię serdecznie i może poleciłabyś mi jakieś inne książki tego pokroju? Co studiujesz, jeśli można zapytać? Historię? :) Wszystkiego do dobrego,
Nadia