20 tysięcy godzin w budzie

Andrzej Samson
8 /10
Ocena 8 na 10 możliwych
Na podstawie 1 oceny kanapowicza
20 tysięcy godzin w budzie
Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie
8 /10
Ocena 8 na 10 możliwych
Na podstawie 1 oceny kanapowicza

Opis

Książka Andrzeja Samsona: 20 tysięcy godzin w budzie : o szkole, uczniowskim losie i paru innych sprawach.
Data wydania: 2003
ISBN: 83-88875-79-5, 8388875795
Wydawnictwo: Jacek Santorski & CO - Agencja Wydawnicza
Seria: Książki, które pomagają żyć
Stron: 145
Mamy 1 inne wydanie tej książki

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Moja Biblioteczka

Już przeczytana? Jak ją oceniasz?

Recenzje

Czy ja dobrze widzę, że znasz książkę 20 tysięcy godzin w budzie? Koniecznie daj znać, co o niej myślisz w recenzji!
️ Napisz pierwszą recenzje

Moja opinia o książce

Opinie i dyskusje

@couleur
@couleur
2010-04-29
Przeczytane

Ciekawa, pokazuję inne spojrzenie na szkołę, co prawda z niektórymi fragmentami książki a jestem sprzeczna ale uważam, że jest dobrze napisana.

| link |
@Jjolka
@Jjolka
2010-01-22
8 /10
Przeczytane

Cytaty z książki

Polscy uczniowie po prostu boją się chodzić do szkoły. Boją się przede wszystkim bezlitośnie stawianych złych stopni będących głównie narzędziem utrzymania mało nieraz stosownej dyscyplin, a nie, czego można się spodziewać, symbolicznym odzwierciedleniem postępów w nauce. Boją się też - jak mi powiedzieli uczniowie liceów w jednym ze śląskich miast - nawet bardziej niż pałek, złośliwych komentarzy nauczycieli towarzyszących ich stawianiu. Boją się absurdalnie przeładowanych, encyklopedycznych programów, których zadowalająco opanować - jeśli chce się sprostać wszystkim wymaganiom szkoły - po prostu się nie da, nawet mimo wielogodzinnej pracy. Boją się wreszcie wszechobecnej w szkole brutalnej rywalizacji oraz powszechnego poniżania i obrażania ich godności osobistej.
.Śmiem stwierdzić, że "stres szkolny" jest produktem złej szkoły, w której poczucie bezpieczeństwa i dobra kondycja psychiczna ucznia są nieskończenie mniej ważne niż to, czy np. w odpowiednim czasie nauczył się on odróżniać przydawkę od przymiotnika.
W szkole i nad lekcjami spędzamy ponad osiemdziesiąt procent czasu przypadającego na nasze "szkolne dzieciństwo" (od szóstego do piętnastego roku życia) i wczesną młodość. Oznacza to około dwudziestu tysięcy godzin przeżytych w warunkach napięcia, strachu i nudy, wśród których, jak diamenty w popiele, błyskają nieliczne chwile lepszego samopoczucia. Jest to czas wyczerpującego i szkodliwego dla zdrowia życia w permanentnym stresie, porównywalny do życia pilotów odrzutowców albo innych ludzi mających niebezpieczną i odpowiedzialną profesję.
Wbrew pozorom człowiek chce i lubi się uczyć. Dowiadywanie się nowości, poznawanie nowych rzeczy, opanowywanie nowych umiejętności, zdobywanie nowych sprawności, rozpracowywanie stających przed nim problemów, przyswajanie sobie nowych zachowań, stałe usiłowanie zrozumienia niezrozumiałego i tym podobne zajęcia stanowią ulubione zatrudnienie jego umysłu oraz inteligencji, jakiejkolwiekby one były jakości. Dzieci zaś w dziedzinie motywacji do uczenia się są wręcz rekordzistami. Przez wiele lat żyć oznacza dla nich poznawać i uczyć się. Jeśli ktoś kiedykolwiek widział, z jakim zainteresowaniem, skupieniem, uporem i cierpliwością półtoraroczniak, dwulatek, trzylatek czy pięciolatek bada otaczającą go rzeczywistość, chłonąc wszystkimi zmysłami budowę wybebeszonej w celach poznawczych lalki lub konsystencję błota w napotkanej kałuży, jak w nieskończoność próbuje wykonać jakiś ruch, krok czy wydać odpowiedni dźwięk, z jaką cierpliwością potrafi asystować mechanikowi naprawiającemu pralkę - to nie będzie miał wątpliwości co do poznawczej pasji małego człowieka i jego zachłannego pragnienia, by się uczyć. Dlaczego więc dzieci, a przynajmniej niemała ich liczba, nie chcą albo nie mogą uczyć się w szkole? Ano dlatego, że to jest zupełnie inna nauka> nie radosny, spontaniczny proces odkrywania i poznawania fascynującego świata, ale usystematyzowane, zrutynizowane, przymusowe przyswajanie sobie "na zawsze" abstrakcyjnych, w większości, reguł i mechanizmów tym światem rządzących.
Rozpada się dotychczasowa oficjalna struktura klasy (z grzecznymi prymusami, ulubieńcami pani, obojętnymi średniakami i niegrzecznymi słabeuszami, których pani nie darzy sympatią), ponieważ różni nauczyciele mają różne preferencje.
Dodaj cytat