Opinia na temat książki Anioł do wynajęcia

Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem, napisałabym - ulep. Ulep, bo ulepek to za delikatne określenie na tę ilość słodyczy, która się na czytelnika wylewa.
Jeśli mam wypowiedź rozwinąć, to powiem, że to bajka dla dorosłych, ale bajka sklejona z samych bajkowych stereotypów - jest nieszczęśliwa, bezdomna półsierotka, jest zła macocha, jest ojciec przez tęże macochę otumaniony, jest obowiązkowy książę, choć nie ma białego konia, ale i tak daje radę, jest dobra wróżka ucharakteryzowana na jędzę, rozmaite anioły, cuda dziejące się w kościele i obowiązkowe szczęśliwe zakończenie. Jedyne, co mnie zaintrygowało, to zdrobnienie imienia głównej bohaterki - jeszcze się nie zetknęłam z nazywaniem Michaliny - Chaśką.
Nie twierdzę, że nie lubię czytać takich lekkich, podnoszących na duchu powieści, ale w moim odczuciu powinny trzymać jakiś poziom, tu jest po prostu naćkane wszystko, łącznie z przepisami na potrawy wigilijne, żeby czytelnika kompletnie zasłodzić. Nie kupuję tego,...