Wygrzebana przez chłopaków na bibliotecznej półce. Pan M. ma teraz fazę "oglądacza", pan K., chcąc nie chcąc, fazę "czytacza podpisów pod zdjęciami". A zdjęcia są tak bajeczne, że wiele przykominkowych wieczorów spędziliśmy przy tej książce, projektując biżuterię dla całej rodziny i decydując, jakie cuda do naszej skromnej kolekcji kamieni niebawem dołączą. Na top-liście na dziś rodochrozyt, malachit i azuryt. A przy okazji dowiedzieliśmy się, że labradoryzacja niekoniecznie ma coś wspólnego z naszymi psimi przyjaciółmi.
Polecam, zwłaszcza posiadaczom oka wrażliwego na piękno :).