Opinia na temat książki Bad Cruz

L.J. Shen jest u mnie jedną z autorek, których chciałabym przeczytać wszystkie książki. Dlatego też, kiedy tylko zobaczyłam zapowiedź Bad Cruz wiedziałam, że chcę ją mieć i szybko przeczytać.

Jeszcze bardziej zachęciły mnie słowa z tyłu okładki.
"Historia przy której padniesz z zachwytu... Albo przynajmniej pękniesz ze śmiechu".
Na to właśnie liczyłam! Ale... troszkę się tym razem przeliczyłam.
Nie będzie to moja ulubiona książka autorki, raczej ostatecznie oceniam ją jako dość przeciętną, no może z małym plusem.
Z zachwytu zdecydowanie nie padłam, ze śmiechu... trochę się pośmiałam, ale też bez przesady.
Historia miała potencjał, ale myślę, że tym razem nie do końca wykorzystany. Bohaterowie zbyt często mnie irytowali.
Tennessee i Cruz stoją na dwóch różnych końcach miasteczkowej hierarchii. Zakała społeczeństwa i złoty chłopiec. Tylko że...tak naprawdę obydwoje nie są tak naprawdę sobą. Cruz tak bardzo przyzwyczaił wszystkich do bycia pomocnym i idealnym, że zaczyna go to męczyć. Tennessee... cóż, pozwala sobą pomiatać i traktować jak tę czarną owcę.
Chociaż moim zdaniem, ludzie w tym miasteczku musieli być po prostu głupi. I strasznie ograniczeni. Natomiast zachowanie rodziny dziewczyny? To było chyba najbardziej przykre.
W książce jest trochę schematów, niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale co mnie najbardziej denerwowało, to zachowanie Cruza, który tak naprawdę w wielu momentach wszystko chciał zwalić na Nessie i moim zdaniem, zbyt mało ją wspierał.
Co zabawne, wśród tych wszystkich osób, najbardziej dorosły wydawał się nastolatek.

Nie była to zła książka, czytała się całkiem dobrze, ale jednak tym razem do mnie akurat nie do końca trafiła.