Na początku trochę mnie nudziła. Lekkim szokiem dla mojego zaczytanego umysłu było przeskoczenie z "Klątwy Tygrysa", która mnie wciągnęła bez reszty, w świat "Baśnioboru". Musiało trochę minąć nim i ta książka mnie zaciekawiła. Choć nie jest tak wspaniała jak "Klątwa", jak na swój gatunek jest świetna. Kendra i Seth po raz kolejny ruszają na ratun... Recenzja książki Baśniobór. Tajemnice smoczego azylu