"Wstała, ręce otrzepała,
Sukienkę ubrała,
Usiadła na kratę -
Kupiła se chatę"
Oj Budka, Budka, jakiż ja mam z tobą kłopot...
Trudno mi opisać swoje wrażenia, tak bardzo są niejednoznaczne.
Raz chciała bym napisać katygoryczne NIE, ale zaraz przypominam sobie fragmenty które do mnie przemówiły.
Gdyby autorka poszła w stronę duchowej nierealności i mistycznej ludowości, była bym zachwycona.
Opisy Pani Śmierci i jej łąki... to było naprawdę dobre i przemawiające do wyobraźni.
"W krzywym lesie, gdzie wiatr poniesie, z mokrych włości nie wstaną kości..."
Rozumiem też, że Natałka Babina przedstawia walkę opozycji z władzą jako walkę dobra ze złem, i że musi robić to tak by "umknąć cenzurze" Przełknęłam też jakoś gadającego kota, bo skoro "Kot w butach" może wydobywać z siebie ludzkie słowa, to czemu kot w powieści Babiny miał by tego nie robić? I nikt się temu nie dziwi, bo niby czemu miałby.
To wszystko było fajne, wplecione w tekst ukraińskie słowa - bardzo klimatyczne. I gdyby autorka na tym poprzestała, rozwijając wątek znachorek - wiedźm, było by to coś co lubię.
Niestety autorkę powiało w stronę groteski ( może powinnam napisać absurdu ) i ściągnęła do powieści spodek obcych i kontrolę umysłów.
Wspomniałam już o dziurach czasoprzestrzennych? Nie? No to wspominam.
Czy mi się podobało? - sama nie wiem.
Czy zrozumiałam przekaz? - nie do końca.
Jednak sam styl pisania jest bardzo dobry i jeśli przymknie się oko na niektóre "dziwności", czyta się bardzo dobrze.