Rozróba w japońskim wydaniu. Wizja z podrzędnej cyfrowej niedbałości, kiedy gra wideo przeobraża się w pokaz gladiatorów na wyspie gdzieś na Pacyfiku. Pomysł wałkowany od lat 90. XX wieku, czyli próba ukazania, jak by to było, gdyby zesłać ,,ochotników'' na opuszczone terytoria - aby uczynić zabawę z mordowania. W imię rozrywki dla psychopatów za biurkiem programistycznym. Tytułowe ,,Btooom'', to internetowe igrzyska, gdzie gracze toczą bojowe starcia likwidując konkurencję bombami z zapalnikiem. Co, jeśli wirtualne zasady wkraczają do rzeczywistości? Wirtualny zgon zamienia się w prawdziwą, makabryczną śmierć, gdzie nie ma odwrotu, gdyż nie powrócisz do zdrowia. Nie jesteśmy pikselami z monitora. Zabijanie dla rozrywki, ale co, gdy musisz zabijać, żeby przetrwać? Komiks raczej próżny, bo pozbawiony większych emocji, jak strzelaniny na ekranie. Na szczęście autor ma do wyboru dwie opcje: pędzić ku przepaści i zamienić cyfrowe reguły w koszmar na jawie, albo przypomnieć, że uzależnienie od gier mogą negatywnie wpłynąć na naszą stabilność psychiczną. Bo kto wie, czy nie ma szaleńców, którzy naoglądali się dziwnych programów i próbują ,,urzeczywistnić'' chore pomysły, i ku własnej satysfakcji obserwować, jak niewinni giną. Nie ma to jak mylić zabawę z widmem wojny - coś na wzór Putina, który nie zdaje sobie sprawy, co uczynił ruszając na Ukrainę z uzbrojoną armią.