Carnivia. Herezja

Pierwszy tom trylogii jakoś przemęczyłam ale drugi okazał się nie do zniesienia.
Bohaterowie to stado baranów a przepraszam to raczej stado błędnych owiec.Tak jak i w tomie pierwszym tak i w tym pałętają się z kąta w kąt.
Daniele Barbo - super,wybitny geniusz,który stworzył Carnivię.Jest tak genialny,że co chwila natykałam się na opisy,z jaką genialną pieczołowitością policzył wszystkie kostki brukowe i szprosy w oknach pałaców. I w zasadzie na tym się jego genialność kończy. Carnivia jest genialna do tego stopnia,że nawet jej stwórca nie ma pojęcia co się w niej dzieje. Ciągle go zaskakiwało,że ktoś zrobił coś co było niemożliwe.
Fabuła w obu tomach jest pełna błędów.
Aldo - Pierdoła-Piola mówi w pewnym momencie,że źli robią z niego i carabinieri "głópców". Ja rozumiem,że chłop jest Włochem i nie zna polskiej ortografii ale korektor raczej powinien ją znać.
Na okładce tomu drugiego widnieje:

"W poszukiwaniu dziewczyny angażują się kapitan Kat Kapo(...)"

Natomiast wszędzie w tekście Kat ma na nazwisko Tapo.
Zadziwiające są opinie i recenzje,w których pojawia się błędne nazwisko policjantki. Czyżby lektura książki skończyła się na wnikliwym przestudiowaniu tekstu...z okładki?

Twórczość Jonathana Holta mogę polecić do czytania w długiej podróży.Jak się komuś trafi namolny podróżny-opowiadacz,który z wielkim zaangażowaniem zacznie opisywać stan swoich hemoroidów to zawsze można wybrać mniejsze zło i sięgnąć po tom "Carnivii"...