Przeczytane
Rozrywka
Literatura polska (1800-1990)
"Chichot Pana Boga", zresztą jak i kilka innych scenariuszy autora, doczekał się realizacji radiowych i filmowych wkrótce po napisaniu, co może zaskakiwać we wczesnych latach 80-ych, tuż po stanie wojennym. Dlaczego? Bo autor tu dość otwarcie krytykuje cynizm służb specjalnych, uważających masy za motłoch, którym da się swobodnie sterować. Taki był zresztą pewnie cel rozwijających się w PRL od lat 70ych socjologii i politologii - inżynieria społeczna miała naukowo "załatwić" spokój społeczny.
Zachwyt socjotechnika mogła budzić łatwość manipulacji przez media, zwłaszcza telewizję, której boom w USA przeżywano w latach 50ych, zaś w bloku socjalistycznym 20 lat później. Co ciekawe z poczuciem tej samej euforii i triumfalizmu, które na Zachodzie powoli już przechodziły do lamusa. Ale trudno się temu dziwić - w państwach przodującej partii robotniczej optymizm "macherów od losu" był zupełnie uzasadniony: tu trudno bylo o niezależne, demokratyczne media, nad przekazem czuwała cenzura, a dla pewności działały służby. W Radiokomitecie miała funkcjonować cyniczna instrukcja dla dziennikarzy: "Jeśli myślicie, że wasi odbiorcy są głupcami - mylicie się. Sa jeszcze glupsi". Partyjny establishment, SB i spora część zadufanych w sobie dziennikarzy nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Niektórzy z nich powtarzają to jeszcze dziś...
I właśnie historię z takich sfer - rozgrywkę między dziennikarzem śledczym a szefem służb specjalnych - obserwujemy w tym dowcipnym, styl...