"Cienie pośród mroku" to książka długo przeze mnie wyczekiwana. Cykl z Sewerynem Zaorskim i Burzą należy do moich ulubionych. Łączy w sobie elementy kryminału, powieści sensacyjnej, obyczajowej i romansu. Relacja Burzy i Seweryna jest jedną z ładniejszych, z jakimi spotkałam się w książkach.
W tym finałowym tomie cyklu autor obsadził bohaterów w wyjątkowo koszmarnej sytuacji. To rozgrywka na śmierć i życie. Pełno tu zemsty, zazdrości, nienawiści, ale też i miłości, która niczego się nie boi. Na scenę wracają także bohaterowie z wcześniejszych tomów oraz pojawiają się postaci z innych powieści Remigiusza. Włącznie do akcji komisarza Wiktora Forsta uważam za niezwykle udany manewr. Autor zbudował też fajną relację między nim a Zaorskim.
Pomysł oparcia intrygi kryminalnej o utwory muzyczne z playlisty Seweryna i Burzy jest rewelacyjny. Stanowi swoistą kropkę nad "i", bowiem te piosenki są spoiwem nie tylko wszystkich części cyklu, ale przede wszystkim relacji Kai i Zaorskiego.
Nie wiem, czy kiedykolwiek wybaczę Remigiuszowi epizod 11 z rozdziału 4... tego się nie robi czytelnikowi... 🙇 serce mi nie wytrzyma przecież 🫡 Ostatnie rozdziały to w ogóle emocje level master. Mimo iż szybko odkryłam sprawcę, ani trochę nie odebrało mi to przyjemności z lektury. Czytałam z zapartym tchem.
Było wspaniale. Będę tęsknić za Burzą i Sewerynem. I za tatełożartami też 🤩