– Dzień dobry! – krzyknęła w kierunku okna. Czytająca ani drgnęła. – Dzień dobry! – krzyknęła jeszcze głośniej Swanilda. Znowu żadnej reakcji. Dziewczyna wzruszyła ramionami i już miała odejść, kiedy dobiegły ją dźwięki harmonii grającej walca. Pomyślała, że może to jest sposób na zwrócenie uwagi obojętnej pannicy i zatańczyła w takt muzyki. Wirując w walcu, obserwowała wciąż okno i postać z książką. I chociaż Swanilda tańczyła lekko i wdzięcznie (ktoś z przechodniów zaczął nawet bić brawo), dama w oknie nie zaszczyciła jej popisów nawet jednym spojrzeniem. (...)