Przed wami 624 strony osiemnastu opowiadań o duchach. Jedne bywają krótkie i dosadne, inne dłuższe z końcem bez końca, jeszcze inne ukończone, ale do głębokiego przemyślenia. Zaserwowane są jako wstęp do opowieści, po czym ona następuje. Mamy tu świąteczne klimaty, ale myślą przewodnią są typowo duchy. Co ciekawe, niektóre z nich są nam znane, lecz ich wątek został pociągnięty dalej. O innych nie chcą postacie mówić, udają że ich nie ma i omijają miejsca, gdzie występują. Nigdy rozmowa bohaterów nie jest konkretna, powiedziałabym, że lubią przekazywać nam emocje za pomocą filozofii, a co za tym idzie, nie każdemu mogą się one spodobać. Czasami rozmowa toczy się drogą ukrytych znaczeń, więc na pierwszy rzut oka opowiadanie nie jest dla nas w ogóle straszne. Ale po jego skończeniu zaczyna uruchamiać nam się myślenie. Z tego powodu czytałam ją dwa dni, w tym coś w nocy, bo nie byłam w stanie przejść do kolejnej opowieści, zanim mój mózg nie przetworzył tego, co przeczytał. Czytanie jej było dla mnie prawdziwą imprezą, gdzie historie były niczym kieliszki wódki. Tylko tam człowiek wzdycha i mówi, a tutaj myślał i szukał znaczenia. Po odnalezieniu dopiero szedł dalej. Zdecydowanie książka bardzo wciąga, bo to, co tu jest opisane bywa niewiarygodne i interesujące. Celowo nie są tu zawsze konkretne daty, jakby miały pozostać w ukryciu. I ponownie zastanawiamy się dlaczego. Czytałam już wcześniejsze serie z duchami, ale tutaj były one nieco inne. Jakby przeznaczone dla znawców sztuki, wyższego przesłania i myśli nad tym, co prawdziwe, co dodane i w rozwagi odnośnie ich celu. Do tego utrzymane w dawniejszym klimacie, lecz nie na tyle mocno, by te historie się nie starzały, by były wieczne dla każdego pokolenia. Pozycja nie jest dla osób, którzy oczekują lekkich opowieści. Zawsze po każdym nastąpi trawienie przeczytanych informacji. Moim ulubionym dodatkiem był tu duży druk, dzięki czemu czyta się ją szybciej. Dla prawdziwych koneserów literatury i tych, których ciekawi wątek duchów:-)