"Подъезд не внушал уважения."
Nie wiem tego na pewno - przede mną jeszcze ostatnia część trylogii - ale już teraz wydaje się, że Łukjanienko zamierza przedstawić sprawy Światłości i Ciemności na sposób heglowski, czyli zaczynając od tezy, przechodząc do antytezy, by potem spróbować syntezy. A co może być syntezą bieli i czerni? Szarość... czyli zmrok. W "Dziennym patrolu" patrzymy na zmagania obu centrali, Światła i Ciemności - swego rodzaju policji dla Innych - z perspektywy tych drugich. Autor konsekwentnie stara się tym razem ukazać, że zło ma również rację bytu, przy czym u niego to nie tyle zło, co solipsyzm, egoizm, dbanie przede wszystkim o siebie i własną wolność, rozumianą jako wolność od wszystkiego, w tym wszelkich zobowiązań moralnych. Ciemni postrzegają altruizm i dążenie do dobra ludzkości jako fanatyzm, faryzeizm i zakłamanie Jasnych. Chęć wyważenia dobra i zła, Światłości i Ciemności oraz przyznawanie im jednakowej racji bytu stawia pytanie, czy ów manicheizm to wewnętrzne przekonanie autora, czy raczej obserwacja sił politycznych swego kraju i projektowanie ich na fantasmagoryczną rzeczywistość powieści, w której oddziałują siły sprzyjające demokracji i autorytarnego systemu oligarchicznego, powiązanego z mafią i tajnymi służbami. W akcji, choć wydaje się być przemyślaną w szczegółach (przy okazji dowiadujemy się więcej o rzeczywistości Zmroku oraz o instytucjach i rozwiązaniach stricte politycznych, jakie gwarantują obu stronom równowagę sił), zdarzały się wątki osłabiające spoistość wizji autora. Trochę mnie śmieszyło sięganie do mitologii germańskiej (Fafnir i Zygfryd jako pojedynek magów obu stron, czyli mitologia germańska jako ogólnoświatowy archetyp - Rosjanie chcą być Aryjczykami? Nie stać ich na własną, słowiańską mitologię? Nie mówiąc już o starszych kulturach na terenie swego kraju) i Biblii (okazało się, że Jezus też był wielkim magiem). W ogóle zasada stawania się Innym, a przede wszystkim oddziaływanie Innych na ludzi, zostały nieco zaciemnione: zdaje się, po kilku pasażach tej książki, iż większość osób w ludzkich instytucjach kierujących i rządzących społeczeństwem to Inni. Jak to się ma do nie wpływania i nie mieszania się Innych w ludzkie sprawy? Zabawne też było takie samo przyzwyczajenie dwóch magów (wyższej kategorii!) przeciwstawnych stron, którzy czekali na "słowo", czyli wskazane im przez przypadek (stochastyczny modus odtwarzania nagranych piosenek) jakiejś odpowiedzi czy podpowiedzi dla ich aktualnych decyzji czy wątpliwości. Oazowicze, a może i bardziej ortodoksyjni prawosławni, sięgnęliby właśnie po Biblię. No, ale inni mieliby być ponad religię... Dlatego zostały im zamiast tego piosenki pop? No cóż, pewnie ich mroczy jeszcze nie przeżyte do końca ludzkie życie.
W powieści znajdziemy wiele drobnych żartów i ironii, osadzonych mocno w realiach i mentalności rosyjskiej lub w czasie, w którym toczy się akcja. "Dziewczyno, jesteś zaradna i inteligentna - któż cię taką pokocha? W babie zawsze powinna być głupota..." - powiada czarownica do młodej i ładnej dziewczyny.
Liczne teksty piosenek są autorstwa Julija Burkina, Wysockiego, Kipiełowa lub pochodzą z repertuaru grup:
Aria, Voskresen'e, Nautilus Pompilius.