"Подъезд не внушал уважения."
Nie wiem tego na pewno - przede mną jeszcze ostatnia część trylogii - ale już teraz wydaje się, że Łukjanienko zamierza przedstawić sprawy Światłości i Ciemności na sposób heglowski, czyli zaczynając od tezy, przechodząc do antytezy, by potem spróbować syntezy. A co może być syntezą bieli i czerni? Szarość... czyli zmrok. W "Dziennym patrolu" patrzymy na zmagania obu centrali, Światła i Ciemności - swego rodzaju policji dla Innych - z perspektywy tych drugich. Autor konsekwentnie stara się tym razem ukazać, że zło ma również rację bytu, przy czym u niego to nie tyle zło, co solipsyzm, egoizm, dbanie przede wszystkim o siebie i własną wolność, rozumianą jako wolność od wszystkiego, w tym wszelkich zobowiązań moralnych. Ciemni postrzegają altruizm i dążenie do dobra ludzkości jako fanatyzm, faryzeizm i zakłamanie Jasnych. Chęć wyważenia dobra i zła, Światłości i Ciemności oraz przyznawanie im jednakowej racji bytu stawia pytanie, czy ów manicheizm to wewnętrzne przekonanie autora, czy raczej obserwacja sił politycznych swego kraju i projektowanie ich na fantasmagoryczną rzeczywistość powieści, w której oddziałują siły sprzyjające demokracji i autorytarnego systemu oligarchicznego, powiązanego z mafią i tajnymi służbami. W akcji, choć wydaje się być przemyślaną w szczegółach (przy okazji dowiadujemy się więcej o rzeczywistości Zmroku oraz o instytucjach i rozwiązaniach stricte politycznych, jakie gwarantują obu stronom równowagę sił), ...