W drugiej (i ostatniej) części cyklu pt. "Kwazi" policyjny detektyw Denis Simonow na prośbę kolegi Michaiła z Petersburga opuszcza Moskwę, by mu pomóc wyjaśnić tajemniczy przypadek: "kwazi" z niewiadomych przyczyn stają się agresywni wobec ludzi, ponadto zdarzają się przypadki, że "kwazi" nie są w stanie opanować mentalnie "zmartwychwstańców". I już podczas przejazdu pociągiem z Moskwy do Petersburga dochodzi do wielkiej prowokacji...
Kontynuacja bardzo ciekawego pomysłu na powieść, która zyskała dodatkowy wymiar w obliczu pseudopandemii, jaka wybuchła zaledwie rok po jej opublikowaniu (T.1 2016, T.2 2018). Łukjanienko wymyślił nieprawdziwą pandemię, ale za to totalną. W dodatku jego bohater był w stanie ustalić odpowiedzialnego za jej wybuch. Szkoda, że to możliwe tylko w powieściach fantastycznych. Pomysł świata, w kórym nagle z grobów powstają umarli i zaczynają żyć pośród zwykłych ludzi (oczywiście nie obyło się, niestety, bez naiwnego nawiązania do "Nocy żywych trupów") pozwolił autorowi rozwinąć wiele wątków i opisać szczegółowe sytuacje, w jakie obfitowałaby taka rzeczywistość. Akcja również jest wartka. Aczkolwiek kreacja świata powieści jest nieco powierzchowna i niekonsekwentna, bo trudno sobie wyobrazić, że akurat tylko wielkie miasta, jak Moskwa, poradziły sobie z hordą kwriożerczych "zmartwychwstańców", choć są oblężone przez hordy "żywych trupów", które też kontrolują pozostałe tereny. To niby skąd się bierze zaopatrzenie tak wielkiego mia...