Morał z książki – Wielkanoc lepiej spędzać z rodziną...
Tomek i jego dziewczyna Karolina wybierają się w Wielkanoc na Suwalszczyznę. Jeszcze nie wiedzą, że czeka na nich wiele mrocznych wydarzeń. Czy uda im się wyjść z nich cało?
Zaczęłam z „Gałęziste” z przeczuciem, że sięgam po coś genialnego. Więc byłam wielce zdziwiona, że po parunastu stronach... utknęłam. Musiałam spojrzeć jeszcze raz na okładkę, by mieć pewność, że nie pomyliłam książek. U Urbanowicza wieje nudą? Ciężko było mi w to uwierzyć, ale że nie poddaję się tak łatwo – czytałam dalej. Jeszcze przez jakiś czas akcja ciągnęła się jak flaki z olejem, zwłaszcza w momentach, gdy opisywane były kolejne punkty turystyczne. Potem okazało się, że był to celowy zabieg, ale nie zmienia to faktu, że było nudno. Właśnie, było - aż w pewnym momencie zaczęło się coś dziać. A wtedy już działo się na całego! Po taką książkę właśnie sięgnęłam.
Działo się aż do zakończenia, gdzie akcja ponownie na chwilę zwolniła. Ale to była tylko cisza przed burzą. To zakończenie – jedno. Wielkie. Wow! Dla niego mogłam wybaczyć cały ten przydługi wstęp. No po prostu WOW!
Pod wrażeniem można być też tego, jak wszystko się ze sobą łączy. Nic nie dzieje się w tej książce bez przyczyny. Dosłownie wszystko, nawet początkowo nic nieznaczące szczegóły zostały przemyślane przez autora. Ale tu pojawia się też minus – czasem jest za bardzo obmyślone. Opisy miejsc turystycznych specjalnie zostały napisane przez autora jak notki na Wikipedii. Przez to usypia to nie tylko czujność, ale i samych czytelników.
Bohaterowie niestety do siebie nie przekonują. Nie polubiłam ani Tomka, ani Karoliny. Byli trochę jednowymiarowi, brakowało im głębi charakteru. Podobało mi się jednak to, że Tomek był ateistą, a jego dziewczyna zagorzałą katoliczką. Także próby przekonania innych do swojej wiary (lub jej braku) przypadły mi do gustu. Ogólnie temat wiary był w tej książce bardzo dobrze poprowadzony, byłam pod tego ogromnym wrażeniem. Na swój sposób to on ratował te nudne fragmenty, a nawet całą książkę.
Podsumowując – jak na debiut to dobra książka. Jak na książkę to trochę się ciągnie i dłuży. Jednak moim zdaniem dla tego zakończenia warto się pomęczyć!