Gdzie jesteś, Bernadette?

Z tą książką minęłam się jak z nieznajomym w drzwiach. Co to oznacza? Tylko tyle, że odnotowałam jej istnienie na naszym rynku, ale nie jest to coś, co koniecznie winno się na nim pojawić.
Formalnie treść podzielona na rwące się fragmenty za sprawą wymiany mailowej między bohaterami, których właśnie w ten sposób poznajemy oraz treści - nazwijmy ją - zasadniczą, której narratorką jest nastoletnia Bee. Wszystko to co jest niekompletnie przedstawione w rozsyłanej korespondencji dopowiada Bee. To również ona w pewnym stopniu opowiada o życiu swojej rodziny, a raczej wypełnia luki po tym co nie zostało podane w listach. Mało jest tu przedstawionych wzajemnych interakcji w czasie rzeczywistym, wszystko odbywa się za pośrednictwem słowa pisanego i daje jako taki wgląd w panującą sytuacje. A ponieważ do głosu co chwila dochodzi inna osoba miałam poczucie totalnego chaosu, momentami uważałam za zbędne niektórą wymianę myśli pomiędzy uczestnikami rozgrywającej się akcji. Choć jak dla mnie to raczej stagnacji. Powiedziałabym, że totalnie nic się nie dzieje, oprócz może wyrażania zawziętości sąsiadki Audrey względem ekscentrycznej Bernadette. Całą intryga jest żadna, za to znudzenie treścią całkowite i dogłębne. Nie przemawia do mnie ta historia, choćbym patrzyła na nią pod różnym kątem. I doprawdy sama nie wiem czy to ona taka kiepska, czy po prostu ja na niej poległam.

Prawie cała książka to patchwork korespondencji mailowej, notatek, listów, sprawozdań i dziesiątek innych paradokumentów, które strona po stronie składają się na obraz niezwykle ciekawej osoby.
Genialna architektka, prekursorka dostrzegania możliwości w obrębie najbliższej okolicy, systematyczna i drobiazgowa w swojej pracy. Taka była Bernadette zdobywająca nagrody i sławę w LA. Ta obecna, mieszkanka nieco zaściankowego jej zdaniem Seattle, nosi w sobie urazę do świata. Nie chce marnować życia na czcze pogawędki, na nic nie wnoszące spotkania. Żyje życiem swoim i malutkiej rodziny, która tworzy z mężem i Bee. Powoduje katastrofy, czasem obojętnością doprowadza niemalże do zamieszek, wypłaca odszkodowania, naiwnie zaprzyjaźnia się z wirtualną asystentką z Indii. Ta kobieta to cały witraż cech charakteru, postępowania i wychodzenia z przedziwnych sytuacji.

Choć nie ciesząca się dobra opinią, nie posiadająca przyjaciółek, nieskora do wtapiania się w środowisko lokalne, Bernadette wydaje się pogodzona z życiem jakie wiedzie. Sarka na nie, ale znosi z coraz większym spokojem i zadowoleniem.
Gdy więc jej córka przypomina o obietnicy, że jej doskonałe oceny zostaną przekute w wyprawę na Antarktydę, w myśli Bernadette wkrada się chaos. Nie jest to nowość ale tym razem do zwykłego niepokoju dochodzi jeszcze panika związana z opuszczeniem domu. I choć wydawać się może, że kryzys zostanie zażegnany, Bernadette znika. Dlaczego? Gdzie? I czy prawdą okaże się przypuszczen...

Bernadette Fox to ekscentryczna kobieta, która nie przepada za innymi ludźmi. Razem z mężem należą do elity towarzystwa, jednak nie identyfikują się z nim. Kiedy rozpoczyna organizację wyjazdu na Antarktydę znika w niewyjaśnionych okolicznościach.
"Gdzie jesteś Bernadette?" to powieść epistolarna. Zawiera różne listy różnych osób związanych z bohaterką lub ją znających, aby pokazać powody jej zaginięcia oraz proces jej poszukiwania. Według mnie zawiera zbyt dużo niepotrzebnych szczegółów. Czytanie tej książki trochę mnie wymęczyło.