Czuję się w obowiązku, aby wytłumaczyć czemu to tak wyszło. Czemu ja TO czytam i czemu na dodatek oceniam pozytywnie.
Dawno, dawno temu (czyli będzie ze dwa tygodnie) przeczytałam książkę która skrzywdziła mnie w mózg, w logikę, w uczucia, w emocje, we wszystko. Więc moje oczy i ręce skierowały się w stronę szeroko pojętego resetogennego guilty pleasure.
Padło na filmową wersję Greja, którą zaliczyłam do tej pory już trzy razy, ale nadal mi było mało Greja w Greju.
Na powtórkę z POV Any jakoś melodii nie było, więc do mojej zmęczonej, skrzywdzonej głowy wpadł pomysł przeczytania POV Kryszcziana.
No i siup i wylądował.
I jak to facet o wysokich umiejętnościach dawania przyjemności wszelakiej, zrobił mi dobrze.
Ja wiem. To jest odgrzany kotlet. Potem przemielony z dodatkiem białka sojowego i skórek na pasztet, potem z tego pasztetu powstała psia karma. A na koniec z niej gulasz na obiad.
Wiem to wszystko i jeszcze trochę, tylko co poradzić, skoro się podobało? :D
Nie było wewnętrznej bogini jak już wspominałam, ani rozpadania na kawałki, co w oryginalnej trylogii zapewniało mi pionowy start.
Było za to trochę inne spojrzenie na oklepaną całość. Wiem - męski POV pisany przez kobietę to taka trochę baba z wąsem i to doklejanym, ale znów - co zrobię, że była potrzeba wyższa? :D
Gdyby trafiło w inny czas, po innej książce i na humor bardziej wymagający, jeździłabym po tym jak po łysej kobyle. Nie zostawiłabym pewnie suchej nitki dziwiąc się czemu ktoś to napisał i wydał (dobra wiem, kasa) a ja to czytam (mnie nikt nie płaci więc…).
Stało się tak jak się stało i jestem usatysfakcjonowana.
Treść znajoma, a jednak inna. Dialogi może i te same, choć nie do końca, a na dodatek po latach zapomniane. Plus myśli pana Krystiana, w pewnych chwilach dość zaskakujące. Pozwalająca to czy owo sobie ułożyć w głowie.
Chwilami owszem, narracja męska pisana przez kobietę wychodzi dość… sztywno (sic!) i sztucznie.
Przyszła też chwila, że na czytniku czytałam POV Christiana, a w papierze POV Any. I wiecie co? Taką łączoną czytałoby się najlepiej ;) nawet seksy tak mnie nie nudziły.
Tak, można mnie posądzać o uszkodzenie albo chociaż o siniaki na mózgu, zgadzam się. Czuję się bardzo winna, że to przeczytałam i że się podobało. Ale mimo tego nie żałuję :D
Polecać Wam może i nie będę, bo to jest jednak niska półka literatury, ale mnie Krystek zrobił dobrze.
Nie oceniajcie, nie linczujcie :D