Opinia na temat książki Grzechy sąsiadów

„Grzechy sąsiadów” Saskii Noort rozpoczynają się z przytupem niczym najlepszy thriller psychologiczny. Potem to wrażenie lekko siada a słowo klucz, które najlepiej oddaje charakter tej powieści, brzmi „grząski". Zanurzając się w tej historii, będziemy mieć wrażenie kąpieli w bagnie.

Książka opowiada historię Evy i Petera, którzy przeprowadzają się do nowej willi na zamkniętym osiedlu, mając nadzieję na nowy początek po tragicznej stracie dziecka. Ich życie jednak szybko zaczyna się komplikować, gdy poznają nowych sąsiadów, Rebeccę i Steefa, którzy wciągają ich w ryzykowną i pełną napięcia relację.

Narracja pierwszoosobowa dwójki głównych bohaterów pozwala nam zgłębić ich wewnętrzny świat, poznać ich myśli, emocje i pragnienia. Daje również możliwość podjęcia próby zrozumienia motywów ich postępowania. Noort mistrzowsko buduje duszną, klaustrofobiczną atmosferę zamkniętego osiedla, gdzie wszyscy się znają, ale tylko powierzchownie, bo tak naprawdę nikt nie może być pewien, co kryje się głębiej. Od pierwszych stron czuć, że coś złego wisi w powietrzu, a autorka stopniowo podsyca to napięcie.

Prolog wprost mówi nam, jak skończy się ta historia, a my będziemy mieć możliwość poznania jej początku i rozwinięcia. Fabuła skupia się na relacjach między sąsiadami, którzy na pierwszy rzut oka wydają się idealni, ale skrywają mroczne tajemnice, co w efekcie prowadzi do dramatycznych wydarzeń.
Mimo ciężkiej tematyki powieść czyta się lekko i przyjemnie, co jest zasługą przystępnego stylu pisarki.

Uwielbiam takie duszne, mroczne i dramatyczne historie.