Hajer może nie pisze doskonale pod względem językowym, jest jednak w jego książkach coś przyciągającego. Ta jest nieco chaotyczna, ale w stylu, który mi odpowiada. Można wybuchnąć śmiechem, można zatopić się w marzeniach. W tej książce znajdzie się mnóstwo faktów w życia autora - wszystko to, co doprowadziło do chęci poznania świata. Obrazuje życie na Śląsku: czasem z uśmiechem na twarzy, ale częściej jego trudy. W dużym stopniu jest to oczywiście książka o podróżach. Ale i o tym, jak to można wpaść jak śliwka w kompot. Wielokrotnie. I nie uczyć się na błędach. Im dalej brnie się w owe przygody, tym bardziej ma się wrażenie, że do normalności autorowi daleko. W pozytywnym sensie. Bo świat byłby szary, gdyby nie było na nim pozytywnych wariatów. Prawdopodobnie dlatego książki Hajera połyka się i chce się ich więcej.