"Nowicki kontynuował, zupełnie jakby nic nie zauważył.
- Równo, co do dnia, dokładnie dziewięć lat przed kręgiem wylatowskim, na polach w pobliżu Grasdorfu w Niemczech pojawił się ogromny, stumetrowy znak w zbożu. Wzór składał się z szeregu kręgów, pomiędzy którymi figurował także symbol celtyckiego krzyża. Podobnie, jak to ma miejsce w Wylatowie, czy niektórych innych rejonach.
- To częsty motyw. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
- Zgadza się. Lecz w tamtym okresie było - wytknął mu uprzejmym tonem dżentelmen. - Piktogram przyciągnął, rzecz jasna, prawdziwe tłumy ludzi. Tak się złożyło, że jeden z nich posiadał wykrywacz metalu. Przechadzał się z nim kilka godzin, nie szukając niczego konkretnego. A jednak - mówiącemu spoważniał głos - urządzenie zasygnalizowało na głębokości pół metra coś, co po wydobyciu na powierzchnię zdało się być ściśle związane z agroglifem.
Na tym przerwał, oczekując na reakcję. Zoll milczał przez chwilę, po czym wbił w niego niecierpliwy wzrok:
- A więc? Co to było?
Na ustach prominenta zarysował się cień uśmiechu.
- Były to trzy, okrągłe, pięciokilogramowe płyty: jedna wykonana z brązu, druga ze srebra, a kolejna - ze szczerego złota. Co ciekawe, znajdował się na nich pewien rysunek. Czy pan wie, co przedstawiał?"
- Równo, co do dnia, dokładnie dziewięć lat przed kręgiem wylatowskim, na polach w pobliżu Grasdorfu w Niemczech pojawił się ogromny, stumetrowy znak w zbożu. Wzór składał się z szeregu kręgów, pomiędzy którymi figurował także symbol celtyckiego krzyża. Podobnie, jak to ma miejsce w Wylatowie, czy niektórych innych rejonach.
- To częsty motyw. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
- Zgadza się. Lecz w tamtym okresie było - wytknął mu uprzejmym tonem dżentelmen. - Piktogram przyciągnął, rzecz jasna, prawdziwe tłumy ludzi. Tak się złożyło, że jeden z nich posiadał wykrywacz metalu. Przechadzał się z nim kilka godzin, nie szukając niczego konkretnego. A jednak - mówiącemu spoważniał głos - urządzenie zasygnalizowało na głębokości pół metra coś, co po wydobyciu na powierzchnię zdało się być ściśle związane z agroglifem.
Na tym przerwał, oczekując na reakcję. Zoll milczał przez chwilę, po czym wbił w niego niecierpliwy wzrok:
- A więc? Co to było?
Na ustach prominenta zarysował się cień uśmiechu.
- Były to trzy, okrągłe, pięciokilogramowe płyty: jedna wykonana z brązu, druga ze srebra, a kolejna - ze szczerego złota. Co ciekawe, znajdował się na nich pewien rysunek. Czy pan wie, co przedstawiał?"