Książkę „Insurekcja Grudniowa 1970 roku" pośpiesznie skomponował autor w listopadzie 2001 roku ze swoich szkiców historycznych drukowanych wcześniej w różnych czasopismach i częściowo wykorzystanych już w niskonakładowej książce „Prowokacja - tumult - pacyfikacja". W kontekście klamliwej otoczki propagandowej procesu, w którym „oskarżonym zagraża nawet dożywotnie więzienie", nabierają one nowych znaczeń i zyskują walor sprawdzonej przez czas przepowiedni. Autor używa ich tutaj powtórnie w celu ściśle praktycznym, dla tym silniejszego wyeksponowania oświadczeń dwu oskarżonych, wygłoszonych w procesie o sprawstwo kierownicze śmierci co najmniej 44 osób na Wybrzeża w grudniu 1970 roku, ówczesnego ministra obrony narodowej generała Wojciecha Jaruzelskiego i wicepremiera Stanisława Kociołka. Z oświadczenia Wojciecha Jaruzelskiego bije ton poważny, odpowiedni dla „ostatniego słowa" wielkiej postaci historycznej. Argument ściśle przylega tu do argumentu, całość układa się w potężne oskarżenie o bezprawie. Ale rewelacją jest zwłaszcza oświadczenie Stanisława Kociołka, który w dwu audycjach telewizyjnych, emitowanych późnym wieczorem 16 grudnia, wezwał strajkujących stoczniowców do podjęcia pracy, chociaż tego dnia w godzinach nocnych, w obawie przed spełnieniem groźby zatapiania statków, stocznię im Komuny Paryskiej w Gdyni miało obsadzić już wojsko. Dla wielu historyków owo „prowokacyjne wezwanie" spowodowało „największą masakrę robotników w dziejach PRL ". Oskarżony Stanisław Kociołek po raz pierwszy o swojej roli w wydarzeniach na Wybrzeżu wypowiada się publicznie, a jest wielce prawdopodobne, że jego pierwsze słowo będzie również ostatnim słowem.