Podejrzewam, że wielu z nas takie zamartwianie blokuje i czasem nawet tracimy przez to naprawdę dużo. Nierzadko nie zdajemy sobie sprawy, jak ogromną moc i władzę nad nami posiadają nasze myśli, a jeszcze rzadziej staramy się nad nimi pracować. Skupiamy się na tym, co miało już miejsce, nie zdając sobie sprawy, jak ogromny wpływ ma to na nasze tu i teraz.
Przykre momenty jesteśmy w stanie rozpamiętywać latami, wracamy do bolesnych wspomnień, tłumacząc, że czas nie leczy ran. Owszem, on nie jest w stanie tego uczynić, dopóki my sami nie zechcemy zmienić czegoś w sobie, w swoim myśleniu.
„Kiedy po jakimś zdarzeniu kurczowo trzymamy się żalu, jedyną osobą, którą ranimy, jesteśmy my sami.“
Rozkładanie na czynniki pierwsze momentów, które już się wydarzyły, nie pomogą, abyśmy poczuli się lepiej. Wręcz przeciwnie, stałe wracanie do tego, co było, nie pozwala iść naprzód. Niektórzy z Was czytając te słowa, pomyślą – a cóż ona wie. Wiem. W wieku 27 lat zostałam wdową, z dwójką małych dzieci, niektóre moje koleżanki ich wówczas nawet w planach nie miały, a mój świat z dnia na dzień runął. Oczywiście nie od razu wstałam, ten proces trwał, dopóki nie uświadomiłam sobie, że ja żyje, że wiele osób dotyka tragedia, że nie jestem tą jedyną…. Szkoda, że w tamtym czasie nie trafiłam na tę fantastyczną książkę. Jednak warto pamiętać, że każda porada jest tylko wskazówką, bo efekt finalny zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Zawsze powtarzam, że dziecko ucz...