Gdy Andrzej Ostoja - Owsiany wysiada z wrocławskiego pociągu na dworcu łódź Kaliska, Aleją Politechniki ciągną już ze chrzęstem gąsiennic transportery opancerzone SKOT, jada kolumny milicji i wojska. Jest mroźna noc z 12 na 13 grudnia 1981 roku. A zmęczony starszy pan ma ze sobą dwie walizki nielegalnych wydawnictw. Za chwilę poprosi milicjanta o pomoc w przeniesieniu ich na druga stronę ulicy... Iwona Śledzińska-Katarasińska: "Miał opinię oryginała. Był z innej epoki. Po KPN-owsku zdyscyplinowany. Z czasem coraz bardziej uwidaczniała się jego pasja społecznikowska, ideowa i nasze relacje się ocieplały"