Estes stworzyła powieść na kanwie historycznych zdarzeń i wszystko to, co zostaje przedstawione z tego punktu niesie w sobie zarówno historię z przełomu wieków, jak i delikatną magiczność zapisaną w słowach powiązaną z kulturą i obyczajem chińskim. Natomiast treść dotycząca wydarzeń współczesnych żyje w oderwaniu od tego. Tu nie tylko zmieniają się czasy, ale i styl pisania jest odmienny charakteryzujący się niedopracowaniem.
Początkowo "Jedwabną opowieść" odbierałam jako dwie różne powieści i to nawet pisane przez inne autorki. Niesamowity jest ten kontrast: lekkość, a zarazem podniosłość opowieści o Mei Lien oraz schematyczność w prezentowaniu odczuć Inary. Współcześnie żyjąca bohaterka jest jak postać z opery mydlanej. Jakieś tam problemy, które - mam wrażenie - ojciec robi jej dla kawału, przeżywa jakieś tam rozterki z mężczyzną, ale ten i tak cały czas jest w nią wpatrzony z uwielbieniem.
W wyniku takiego zabiegu dostajemy w połowie powieść historyczną, a w połowie romans. A lepiej nazwać to po imieniu, bo nie jeden romans posiada nienaganną konstrukcję oraz prezentację losów bohaterów, a w przypadku "Jedwabnej opowieści" spotkałam się ze schematycznie poprowadzonym romansidłem. Bohaterowie nie zwracają uwagi na konsekwencje tylko z uśmiechem prą do przodu. Wszyscy są sobą olśnieni, wszyscy się kochają. Naiwność nie jest tylko charakterystyczną cechą młodej Inary ale również jej brata, przedsiębiorcy z pradziada na dziada. Podobnie zresztą jak profesor Chin i cała jego rodzina są zaledwie kukłami w przedstawieniu.
Być może Autorce najbardziej zależało na podkreśleniu losów Chińczyków z czasu Aktu o Wykluczeniu Chińczyków (1882) oraz dziesięć lat później uchwalenia Aktu Geary'ego dyskryminującego chińskich imigrantów aż po rok 1943. Wątek chiński w mojej ocenie broni się. Osobiście nigdy nie spotkałam się z informacjami o tak radykalnym oczyszczaniu terytorium Stanów Zjednoczonych z chińskiej nacji. I gdyby skupić się tylko na tych rozdziałach to emocje żalu, złości i bezradności na los staną się i naszym udziałem. Naprawdę szkoda, mimo iż nić łącząca przeszłość z teraźniejszością też została dobrze wykreowana, to jednak posypało się w oddaniu realiów rządzących dzisiejszym światem. I tak, to co mogło stać się doskonałe jest zaledwie przeciętne.