Sandra Dallas podobnie jak Fannie Flagg prezentuje życie swoich bohaterów w rytm rozgrzanego amerykańskiego południa.
Świat opisywany w "Kawiarence Bustera" przywiódł mi na myśl ten z "Witaj na świecie maleńka". Chociaż to dwie różne historie elementem wspólnym będzie wejście bohaterów w wielki świat, mało osiągalny dla tak wielu i nazbyt przeidealizowany w marzeniach.
W "Kawiarence" teraźniejszość ustępuje miejsca przeszłości, by pokazać górnicze miasteczko w Montanie, dzieciństwo i dorastanie, młodość bohaterów i niespokojne czasy wojenne. To wszystko scala społeczeństwo, a jak bardzo, to będzie mogła przekonać się o tym para bohaterów. Na koniec wracamy do wydarzeń teraźniejszych i w obliczu niepowodzeń Marion i Bustera możemy wraz z nimi doświadczyć tego, co nazywają prawdziwą przyjaźnią. Zaskakujące, że niepozornie rozpoczynająca się powieść tak mnie wciągnęła.
Narracja ma specyficzny styl, być może jest cechą identyfikująca Autorkę. Dla mnie na tę chwilę, gdy znam tylko tę jedną książkę, odnajduję w niej jedynie podobieństwa do Flagg.